Turquoise dress

Budzę się rano, wyglądam przez okno, patrzę…pogoda plażowa 🙂 Zwlekam z mężulka kołdrę i krzyczę:

– Kochanie wstawaj, jedziemy na plażę!

– Ale kochanie, jest dopiero 9:00 daj się chociaż w weekend wyspać – mruczy zaspany mężu.

O 10:15 byliśmy już “prawie” na plaży. Ale jak wiadomo PRAWIE robi wielką różnicę. Bo po 3 rundkach wkoło parkingu okazało się, że nie ma ani jednego wolnego miejsca. Tak, tak…wiem pomyślicie, że zwariowałam, przecież zawsze znajdzie się jakiś kawałek trawy, na którym można zostawić samochód, ale tutaj w NL nie można sobie byle gdzie zaparkować, każde miejsce jest dokładnie wyznaczone, a zaparkowanie poza liniami to gwarantowany mandat i to nie byle jaki. Zrezygnowani wróciliśmy wiec do domu, dzień spędziliśmy na leniuchowaniu w ogródku, a po obiedzie zrobiliśmy drugie podejście, pojechaliśmy jeszcze raz, tym razem zaparkowaliśmy bez problemu 🙂 Pospacerowaliśmy, zrobiliśmy kilka fotek i wróciliśmy do domku. Pod drzwiami otwieram torebkę…szukam kluczy…i tu zonk. Kluczy nie ma, obszukaliśmy wszystko i nic…nie pozostało nic innego jak wrócić na plażę i sprawdzić, czy gdzieś tam nie zgubiliśmy. Akurat siedzieliśmy w takim miejscu, że łatwo było do niego trafić. Po raz trzeci wiec w tym dniu pojechaliśmy nad morze (20 km) niestety kluczy nie znaleźliśmy 🙁 zadzwoniliśmy do teściów, mają na szczęście zapasowe, więc przynajmniej nie musieliśmy wybijać szyby…ale i tak wizja wymiany zamków i dorabiania klucza do samochodu do najprzyjemniejszych nie należała. Do tego przy kluczach miałam słonika, którego przywiozłam na szczęście z Tajlandii i to chyba jego właśnie najbardziej mi było szkoda…nie wiem jak on pilnował tych kluczy, łobuz jeden..:( przyjechali teściowie, wkładamy klucz do zamka a tu kolejna niespodzianka, nie da się klucza przekręcić – wniosek prosty – kluczy wcale nie zgubiłam, po prostu zatrzasnęłam je wewnątrz! Ehhh…no i przez ponad godzinę włamywaliśmy się do własnego domu, próbując coraz to nowych sztuczek otwarcia drzwi, wzbudzając jednocześnie zainteresowanie coraz większej liczby sąsiadów….w końcu udało się!!! Ale coś mi się zdaje, że szybko męża na plażę nie wyciągnę…:)

Dziś w roli głównej moja ulubiona turkusowa sukienka, idealna na plażę, zakupiona trochę ponad rok temu na allegro, kiedy to w środku zimy potrzebowałam coś wyjątkowego na pewną szczególną uroczystość na Dominikanie. Ale o tym to innym razem 🙂

dress – allegro

Schoes -River island

bracelet- SIX

long dress

Komentarze (29)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

do góry

ZDJĘCIA NA BLOGU SĄ MOJEGO AUTORSTWA I ZGODNIE Z PRAWEM AUTORSKIM , BEZ MOJEJ ZGODY NIE MOGĄ BYĆ NIGDZIE WYKORZYSTANE! JEŚLI CHCESZ UŻYĆ MOICH ZDJĘĆ SKONTAKTUJ SIĘ ZE MNĄ : addictedtopassion@gmail.com