JEDZIESZ NA WAKACJE? ZOBACZ BEZPŁATNIE JAK ROBIĆ LEPSZE ZDJĘCIA!

Jeśli też chcesz robić takie zdjęcia jak ja, mam dla Ciebie wspaniałą wiadomość! Przygotowałam dla Ciebie 80 minutową, bezpłatną lekcję fotografii w której zdradzam Ci moje fotograficzne sekrety. Kliknij poniżej i uzyskaj dostęp do lekcji.

Railay Beach

Jeae! Dziś nasz pierwszy prawdziwy dzień na plaży i totalne nic nie robienie 🙂 Już się cieszę na samą myśl 🙂

W związku z powyższym poleniuchowaliśmy trochę dłużej w łóżku, ogarnęliśmy trochę pokój i doszliśmy do wniosku, że musimy zrobić pranie, bo już powoli zaczynają nam się kończyć czyste ubrania. Najgorsze jest to, że po tej objazdówce na północy wszystko jest tak brudne, że boję się, że nie da się tego doprać. Także od razu moja uwaga, białe i jasne, a przede wszystkim ulubione rzeczy zostawcie sobie na plażowanie, bo coś czuje, że moje miętowe spodenki po podróży pociągiem wylądują w koszu. Zabrałam najważniejsze rzeczy i zaniosłam do właścicielki naszego hostelu. Koszt prania to 60 THB za kilogram. Zaraz później zbieramy się na plażę zahaczając po drodze na pyszne śniadanko w restauracji w pobliżu przystani z której odjeżdżają łódki na Railay. Przystań znajduje się zaraz przy Night Market, który w ciągu dnia znika i nawet trudno sobie wyobrazić, że w nocy cały ten teren zastawiony jest straganami z jedzeniem.Przystani nie sposób nie znaleźć, już na skrzyżowaniu stoją naganiacze i proponują łódkę na plażę. Koszt w jedną stronę 150 THB od osoby. Musieliśmy poczekać jakiś kwadrans, żeby zebrała się pełna łódź, ok 10 osób. Byliśmy chyba jedynymi osobnikami bez bagaży, wszyscy jechali tam z plecakami, widocznie można tam też nocować, co było dla mnie ciekawostką, bo myślałam, że to tylko plaża.            

Po kilkudziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Plaża na którą wpłynęliśmy odbiegała co prawda od tej, którą miałam w swojej wyobraźni, ale po zejściu na brzeg od razu się dowiedzieliśmy, że musimy przejść na drugą stronę, i tam jest ta właściwa 🙂 Ta na którą wpłynęliśmy też była ok tylko jakaś taka wąska i zdecydowanie na plażowanie się nie nadawała. Zaciekawiły mnie drzewa wyrastające z wody, a także dziwny traktor z przyczepą zanurzony w wodzie nieopodal plaży. Ciekawe po co im ten traktor tutaj? No nic, ruszyliśmy w stronę naszej rajskiej plaży, po drodze mijając całkiem spory klif, po którym można było się wspinać, bardzo uroczą jaskinię, nad którą znajdował się punkt widokowy na lagunę. Niestety nie wdrapaliśmy się na górę bo było mega stromo, a my byliśmy w klapkach więc woleliśmy nie ryzykować. Od spotkanych później osób słyszeliśmy, że widok był wart wspinaczki 🙂                          

Kiedy dotarliśmy do naszej plaży szybko okazało się, że o spokojnym i zacisznym miejscu możemy raczej zapomnieć. Z tej strony podpływają long boot’s z turystami, w ramach wycieczki ” 4 wyspy”, tak więc jedni przypływają, inni odpływają. Ciężko było kawałek plaży znaleźć, żeby się rozłożyć z matą. Spotkaliśmy nawet kilka wycieczek szkolnych. Jak się okazało są tam też hotele, więc można spokojnie przenocować. Przeszliśmy przez całą plażę, aż do samego końca, gdzie znajdowało się coś w rodzaju groty. Tam było zdecydowanie luźniej, bo turystom nie chciało się daleko łazić. I tam też spędziliśmy błogi czas, tonąc we wciągających opowieściach 🙂                

Przy plaży oprócz łódek z turystami znajdowały się też łodzie na których można było zakupić jedzenie i picie. W zasadzie wszystko co nam się zamarzyło, na poczekaniu przyrządzali dania w woka, shaiki, sajgonki itd. Tak więc jest słońce, jest piękna plaża, jest turkusowa woda i arbuzowy shaik 🙂 W cieniu pod drzewami można było nawet skorzystać z masażu lub pillingu stóp. Osobiście nie polecam, bo kosztował 200 THB i trwał może z 15 min, taki trochę po łebkach, za tę kasę przy hotelu mamy całą godzinę i to zdecydowanie bardziej profesjonalny.                  

Po upalnym i nawet bardziej spokojnym niż na początku się zapowiadało dniu, wracamy na drugą stronę, bo tylko stamtąd odpływają łodzie do Krabi. Z tej strony, z której się opalaliśmy podpływają tylko z Ao Nang. O 17 odpływa ostatnia łódką, więc przyspieszamy nieco kroku. Po drodze spotykamy bardzo sympatyczną parę Włochów, którzy zmierzają w tym samym kierunku. Dochodzimy razem do plaży i otwieramy szeroko oczy ze zdziwienia.  Woda cofnęła się o kilkaset metrów. Drzewa nie wyrastają już z wody, a z zamulonego piasku. Zacumowane do nich łódki leżą powywracane, no i wreszcie staje się jasne po co im ten traktor 🙂 Szczerze mówiąc to nie wiedziałam, że w trakcie odpływów różnica w poziomie wody może być aż tak duża. Bardzo ciekawe zjawisko.                

Do naszej łodzi doszliśmy po wybetonowanej ścieżce 🙂 co prawda była tak śliska, że nie ważne czy w klapkach czy na bosaka cudem było się nie przewrócić, no ale jakoś daliśmy radę. Po powrocie do naszego guest house poszliśmy na masaż do salonu zaraz obok. Było bardzo przyjemnie i stosunkowo tanio. 200 THB za godz. Zaraz później udaliśmy się do agencji, żeby kupić bilety na jutro do Kao Sok. Udaje się nam bez problemu za 300 THB od osoby, od razu prosimy panią, żeby nam zarezerwowała domek w Our Jungle House. I tutaj pojawił się problem, okazało się, że dzisiaj dostali jakaś dużą rezerwację i nie mają już wolnych domków. Znaleźliśmy więc szybko inny kompleks, zaraz obok, więc od razu zarezerwowaliśmy. Już się zbieraliśmy do wyjścia, kiedy coś mnie tknęło, żeby zapytać o której mamy ostatniego powrotnego busa. I tu kolejna niespodzianka, pierwszy i ostatni odjeżdża o 8:00 rano!!! Tak więc na jedną noc tak jak planowaliśmy nie ma sensu tam jechać. Byłam pewna, że będziemy mogli wrócić wieczorem, żeby pobyć tam jeszcze cały dzień, a tu zong! Nie ma takiej opcji no i tym samy nasz plan się posypał. Nie mogliśmy tam zostać na koleją noc, bo już zarezerwowaliśmy pokój na Koh Mook. Tak więc musieliśmy zmienić plany, czego strasznie nie lubię, tym bardziej że strasznie chciałam tam pojechać/ Buuuuu…No ale nic, pani w agencji poleciła nam wypad na kajaki, więc jutro zamiast pływania po jeziorze w Kao Sok, będziemy kajakować. Ciekawa jestem, jak będzie:)      

Po dość długiej wizycie w agencji poszliśmy coś zjeść. Pan od wczorajszych King Prawns od razu nas poznał 🙂 no więc znowu się u niego objedliśmy pysznościami 🙂 Jedzonko, a szczególnie sea food, jest tutaj bezwarunkowo najlepsze 🙂 Uwielbiaaaaam 🙂

blog o tajlandii, blog podróżniczy, ciekawe miejsca tajlandia, co robic w tajlandii, co zobaczyc w tajlandii, najpiekniejsze miejsca w tajlandii, Railey Beach, tajlandia co zobaczyc, tajlandia plaze, thailand, the best of thailand

Komentarze (24)

  • Kurcze, ja te Twoje podróże analizuję dokładnie, ja też chcę tam być i widzieć to wszystko co na zdjęciach! Znowu z Jurkiem jesteśmy zachwyceni i podnieceni podróżą tam kiedyś!!!

  • Na Koh Mook nocowaliście w Koh Mook Resort? Faktycznie są tylko 4 hotele:/ W dodatku dosyć drogie:/ Jak tam z noclegiem na miejscu? Jest w czym wybierać, czy lepiej rezerwować to co jest dostępne w sieci?:)
    Pozdrawiam
    Mell

    • Na booking.com chyba tylko 4 maja, a tak w ogole to jest ich tam chyba cos kolo 7. Ale glowy sobie nie dam uciac. My bylismy juz w koncowce sezonu i rezerwowalismy hotel 3 dni wczesniej. Ale ten ktory chcielismy (Sivalai) byl juz zajety. Wiec wzielismy jedna noc w Pawapi Resort, lezy zaraz kolo Sivalai. Swietna miejscowka, przepiekna plaza, najladniejsza na Koh Mook. Domki bardzo fajne. Sympatyczny wlasciciel. Nam sie bardzo podobalo, ale niestety moglismy zostac tylko jedna noc,bo tez juz byl pelny. Jak dotarlismy na wyspe, to od razu przeszlismy sie wzdloz plazy zeby poszukac noclegu na nastepna noc, no i zajrzelismy do Sivalai, i okazalo sie ze maja ostatni wolny domek. W dodatku za cene najmniejszego dostalismy najwiekszy, przy samej plazy 🙂 takze bylismy w 7 niebie. Hotel tani nie byl, ale to byla nasza przedostatnia noc w Tajlandii, a zostalo nam sporo Batow wiec stwierdzilismy ze trzeba je wydac 🙂 No i nie zalowalismy, to bylo najpiekniejsze zakonczenie naszego pobytu, jakie moglismy sobie wyobrazic 🙂 za kilka dni zamieszcze post z tej wyspy to bedzie wiecej informacji i zdjec oczywiscie 🙂

  • Jestem zaczarowana zdjęciami i z zaciekawieniem czytam wszystkie relacje. Głównie dlatego, że już niedługo (4 marca wyruszamy na swoją pierwszą w życiu podróż do Tajlandii i Azji w ogole). Niestety cały pobyt będzie trwał jedynie 2 tyg. (na tyle mogliśmy sobie pozwolić w pracy), a sam pobyt na wyspach
    6 pełnych dni. Dlatego mam pytanie odnośnie rozplanowania tego tygodnia. 9 marca ok. 22 będziemy w Phuket. Planujemy zarezerwować jakiś nocleg w poblizu lotniska, aby nie musieć długo szukać i dojeżdżać na miejscu. Tylko co z resztą czasu? Wciąż mamy dylemat, czy pozostać na Phuket i stąd organizować sobie mniejsze jednodniowe wycieczki na pobliskie wyspy (jakie szczególnie??), czy też może przenieść się do Krabi i tam zrobić sobie naszą “bazę wypadową”? Mamy tylko 6 dni, bo już 16 marca z samego rana samolot powrotny do Bangkoku. Zastanawiam się, czy opłaca się zwiedzić również wybrzeże południowo wschodnie, czy ma to sens w czasie tak krótkiego pobytu. Chcemy spędzić jak najmniej czasu na dojazdach i jak najwięcej na planowaniu, nurkowaniu, kajakowaniu, zwiedzaniu… ogólnie rzecz ujmując aktywnym wypoczynku. Wieczorami chętnie wypijemy coś mocniejszego, więc komercyjne miejsca nie będą negowane, ale fajnie byłoby również przez noc czy dwie odpocząć w ciszy na “bezludnej wyspie”. 🙂
    W związku z tym, czy jesteś mi w stanie podpowiedzieć w jakich rejonach ulokować się oraz jakie wyspy polecasz do odwiedzenia podczas naszego, krótkiego niestety, pobutu? Może masz jakieś rady co do wycieczek, na które warto, a na które nie, albo propozycje co do rozplanowania tego wyjazdu. Będę wdzięczna za każdą wskazówkę! 🙂

    • Hej Martyna, 6 dni spokojnie wam wystarczy na to, zeby odpoczac na poludniu. Zdecydowanie powinniscie sie tam wybrac. My bylismy z tego co pamietam tez chyba tylko 6-7 dni. Po przylocie do Pucket przenocujcie sie w poblizu lotniska (podawam namiary na fajny hotel, bardzo bliziutko), potem od razu jedzcie autobusem do Krabi. Droga trwa ok 3,5h. To idealna baza wypadowa. 1 dzien island hopping, 2 dzien Railay Beach i jesli chcecie naprawe mega wyspeke to polecam Koh Mook, ale tam dobrze na conajmniej trzy dni (dwa noclegi) sie udac, bo droga troche długa. A jesli nie to sobie zostancie w Krabi i zrobcie 1 dzien spływ kajakami, 1 dzien na Nopparad Thara Beach. My południe wysepki bardzo dobrze wspominamy, szczególnie pobyt na Koh Mook 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

do góry

ZDJĘCIA NA BLOGU SĄ MOJEGO AUTORSTWA I ZGODNIE Z PRAWEM AUTORSKIM , BEZ MOJEJ ZGODY NIE MOGĄ BYĆ NIGDZIE WYKORZYSTANE! JEŚLI CHCESZ UŻYĆ MOICH ZDJĘĆ SKONTAKTUJ SIĘ ZE MNĄ : addictedtopassion@gmail.com