JEDZIESZ NA WAKACJE? ZOBACZ BEZPŁATNIE JAK ROBIĆ LEPSZE ZDJĘCIA!

Jeśli też chcesz robić takie zdjęcia jak ja, mam dla Ciebie wspaniałą wiadomość! Przygotowałam dla Ciebie 80 minutową, bezpłatną lekcję fotografii w której zdradzam Ci moje fotograficzne sekrety. Kliknij poniżej i uzyskaj dostęp do lekcji.

Lavender story

Ciekawostek o Holandii ciąg dalszy 🙂

Czym się różni polskie wesele od holenderskiego? W zasadzie wszystkim 🙂

Kiedy po raz pierwszy poszłam na holenderskie wesele, przez kilka dni nie mogłam wyjść z podziwu, że taką różnicę kultur mamy. Zacznijmy od tego, że dostaliśmy zaproszenie na 14:00 do kościoła, bardzo skromnie ubranego, a raczej w ogóle nie ubranego. Z tego co pamiętam, był jakiś niewielki bukiet z białych lilii na ołtarzu i to wszystko. No, ale ok, to można zrozumieć, nie każdy lubi przepych kwiatowy w kościele. Po mszy nie było żadnych życzeń, para wyszła z kościoła, puściła baloniki, pomachali gościom i pojechali na sesję. Goście tymczasem do swoich domów, lub na obiad do restauracji, tak jak my to zrobiliśmy, bo przyjęcie zaczynało się dopiero o 19:00. Na obiad z parą młodą udała się jedynie najbliższa rodzina. Po przybyciu na wyznaczone miejsce, w drzwiach powitała nas uśmiechnięta para młoda, złożyliśmy życzenia i usiedliśmy do stolika. Szybko zorientowałam się, że jesteśmy jedyną parą w eleganckich strojach. Cała reszta gości w jeansach, t-shirtach, co poniektórzy w koszulach, a w garniturze był jedynie pan młody i jego najbliższa rodzina. Na stole przy którym usiedliśmy, stał jeden talerzyk deserowy z małymi kosteczkami sera zółtego i łyżka musztardy :)To była przekąska. Później nie było ich wcale więcej. Do stolika nie podano nic, po sali przeszła kilka razy pani z obsługi z  tacą na której miała przekąski. Oczywiście na raz do buzi. W kwestii alkoholu, to było tylko wino, piwo i szampan. Każdy inny trunek można było nabyć w barze za opłatą. Muzyka, znajomy DJ, parkiet raczej nie pękał w szwach. Holendrzy nie są narodem, który lubi tańczyć. Zabaw takich jak u nas też nie ma, jedyne co to przemówienie świadka. Poza tym Holendrzy uwielbiają tzw stand party, czyli nie tak jak my siedzieć i jeść za stołem, a stać i i sączyć piwo/wino 🙂 O 23:00 wszyscy zaczęli się rozchodzić, więc i my pojechaliśmy. Pierwsze co zrobiłam po przyjściu do domu to otworzyłam lodówkę, bo głodna byłam jak wilk 🙂 No i ostatnia ciekawostka, prezenty czy też pieniądze w kopercie nie przekraczają wartości 50 euro od pary. Zdarzają się też po 20. A 100 to już wypas, ewentualnie prezent od brata/siostry 🙂 To oczywiście w telegraficznym skrócie, myślę że gdyby się zagłębić w temat to znalazłoby się tych różnic jeszcze dużo więcej 🙂

A poniżej lawendowe zdjęcia 🙂 Pamiętam, kiedy 3 lata temu planowałam swój ślub, marzył mi się lawendowy motyw przewodni, a później sesja w Prowansji z niekończącymi się polami przepięknie pachnącej lawendy. Niestety szybko okazało się, że początkiem czerwca może być problem z lawendą w takich ilościach jakich bym chciała, więc musiałam z pomysłu zrezygnować. Ale za to kilka dni temu udało mi się w maleńkim stopniu spełnić marzenie. Co prawda nie ma ani sukni ślubnej, ani lawendowych pół, ale jest za to lawendowy wianek 🙂

 Dress – Bershka %

bershka, Ciekawostki z Holandii, Ciekawostki z Wiatrakowa, flower crown, Lavender, long dress

Komentarze (47)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

do góry

ZDJĘCIA NA BLOGU SĄ MOJEGO AUTORSTWA I ZGODNIE Z PRAWEM AUTORSKIM , BEZ MOJEJ ZGODY NIE MOGĄ BYĆ NIGDZIE WYKORZYSTANE! JEŚLI CHCESZ UŻYĆ MOICH ZDJĘĆ SKONTAKTUJ SIĘ ZE MNĄ : addictedtopassion@gmail.com