JEDZIESZ NA WAKACJE? ZOBACZ BEZPŁATNIE JAK ROBIĆ LEPSZE ZDJĘCIA!

Jeśli też chcesz robić takie zdjęcia jak ja, mam dla Ciebie wspaniałą wiadomość! Przygotowałam dla Ciebie 80 minutową, bezpłatną lekcję fotografii w której zdradzam Ci moje fotograficzne sekrety. Kliknij poniżej i uzyskaj dostęp do lekcji.

Tajlandia – Poradnik – Informacje praktyczne

Wiem kochani, że w związku z remontem troszkę was zaniedbałam, ale melduję, że właśnie dobiega on końca i postaram się wam moją nieobecność jakoś wynagrodzić 🙂 Obiecałam wam podsumowanie wyprawy do Tajlandii, tak więc obietnicy dotrzymuję 🙂 W kilku punktach zebrałam odpowiedzi na najważniejsze pytania. Samych atrakcji w Tajlandii już opisywać nie będę, bo to wszystko znajdziecie w poprzednich postach.  

Od czego zacząć planowanie wyjazdu? Zabrzmi trochę banalnie, ale najlepiej od planu 🙂 Dlaczego wiec o tym piszę? Bo zauważyłam, że duża ilość kuszących promocji biletów lotniczych, powoduje że często, kupujemy spontanicznie bilety, załóżmy na dwa tygodnie, a później planujemy podróż i okazuje się że jest tyle wspaniałych miejsc do zobaczenia, że te dwa tygodnie to zdecydowanie za mało i później żałujemy, że jednak nie kupiliśmy na trzy. To oczywiście dotyczy każdej wyprawy organizowanej samodzielnie. Tak wiec najpierw zbieramy informacje, co chcemy zobaczyć, później układamy plan, biorąc pod uwagę dystanse jakie musimy pokonać i po ustaleniu ilości potrzebnych nam dni, kupujemy bilety 🙂

Ile czasu potrzeba na wyprawę po Tajlandii? Jeśli jest tylko taka możliwość to na jak najdłużej. Kraj jest tak piękny, że można w nim spokojnie spędzić kilka miesięcy i dalej nie mieć dość. No, ale wiadomo, mało kto może sobie pozwolić na tak długą wyprawę, dlatego skupmy się raczej na minimalnym okresie. Na tydzień oczywiście nie ma sensu tam jechać, bo sama podróż zajmie nam dwa dni. W dwa tygodnie, owszem można co nie co zobaczyć, ale trzeba tak planować wyprawę, żeby jak najmniej czasu spędzić w podróży. Optymalnym okresem wydaje się być trzy tygodnie. Wtedy możemy spokojnie zwiedzić i północ i południe kraju. I choć wiem, że trzy tygodnie urlopu to kawal czasu i nie każdy może sobie na tyle pozwolić, to jednak na Tajlandię na prawdę warto go poświecić. Natomiast gdybym mogla cofnąć czas i jeszcze raz planować podróż od nowa to pojechałabym na 4 tygodnie. Wtedy zaliczylibyśmy wszystko i nie musielibyśmy podejmować trudnych decyzji, z jakiego punktu programu zrezygnować.

Tajlandia – kiedy jechać? Nie jest tajemnicą, iż piękna pogoda i dobra cena należą do podstawowych warunków udanego wczasowania. Zastanówmy się więc, kiedy najlepiej wybrać się do Tajlandii, tak aby radosny nastrój i zawartość portfela nie spłynęły nam wraz z deszczem…Pora deszczowa rozpoczyna się zwykle na przełomie maja i czerwca i trwa do połowy października. Nie należy zbytnio jej demonizować, gdyż nie wszędzie przebiega ona jednakowo. Na wybrzeżu Andamańskim pada tak obficie, że wiele ośrodków turystycznych jest wówczas zamkniętych, jednakże w innych częściach kraju do końca lipca pada zwykle rzadko – mniej więcej co dwa-trzy dni, najczęściej po południu lub nocą. Najwięcej opadów odnotowuje się w sierpniu i we wrześniu, rzadko jednak zdarza się, żeby padało cały dzień. Zdecydowanie najlepszym czasem na podróż do Tajlandii jest pora ciepła i sucha, często określana mianem „chłodnej” lub nawet „zimnej”. W rzeczywistości, tę trwającą od listopada do lutego porę roku, charakteryzuje najpiękniejsza pogoda i optymalne temperatury wahające się od 28 do 32ºC . Niestety jest to tym samym szczyt sezonu, ceny zdecydowanie wyższe no i dość tłoczno. Ale zostaje nam jeszcze marzec i kwiecień. Są to miesiące nadal bardzo ciepłe, a jednocześnie już po sezonie. Tak więc tańsze i mniej zatłoczone. Dlatego my świadomie wybraliśmy okres od drugiej polowy marca do pierwszego tygodnia kwietnia. Na cały trzytygodniowy pobyt trafiliśmy na jeden dzień deszczu w górach, także z mojego punktu widzenia przełom marca i kwietnia to idealna pora na Tajlandię.

Tajlandia – co ze sobą zabrać? Generalnie, to co zawsze zabieracie ze sobą na wakacje, czyli lekkie przewiewne ubrania, długie spodnie lub sukienkę – będą potrzebne do zwiedzania świątyń w Bangkoku. Bluza, lub coś z długim rękawem jeśli planujecie przejazd nocnym pociągiem lub łażenie po górach, tam też przyda się obuwie sportowe, choć raczej odradzam buty trekkingowe, są dość ciężkie i taszczenie ich ze sobą tylko na sam trekking nie ma najmniejszego sensu. Jedwabna lub bawełniana wkładka do śpiwora – nigdy nie wiadomo gdzie przyjdzie wam spać, a szczególnie przydatna będzie podczas noclegu w jungli. Latarka obowiązkowo – choć ją też można za kilka batów kupić na miejscu. No i najważniejsze aparat z ogromną kartą pamięci 🙂

Tajlandia – plecak czy walizka – czyli w co się spakować? To był mój największy dylemat przed samą podróżą. Osoby, które lubią podróżować z plecakami i nie mają co do tego żadnych uprzedzeń, oczywiście nie powinny się nawet zastawiać. Wiem jednak, że są osoby, które tak ja nie do końca lubią przegrzebywać cały plecak, w poszukiwaniu jednej rzeczy 🙂 dlatego te osoby mogą z zupełnym spokojem zabrać ze sobą walizkę. Wszędzie przemieszczacie się jakimś środkiem transportu i jedyne, gdzie ciągniecie walizkę za sobą to odcinki pomiędzy lotniskiem a taksówką, i tuk-tukiem a hotelem. Ewentualnie, wybierając się na wyspy z łodzi na plażę, ale wtedy Tajowie pomagają, więc problemu nie ma. Poza tym, bardzo dużo osób podróżuje po Tajlandii z walizkami, więc nic w tym dziwnego.

Tajlandia – kiedy rezerwować hotele/guest house? No właśnie, każdy się zastanawia czy rezerwować noclegi przed wyjazdem czy w trakcie. Często czytamy w necie, żeby nic nie rezerwować, że na miejscu dużo większy wybór i taniej, bo można się targować. Dlatego też posłuchaliśmy tych rad. Zarezerwowaliśmy tylko hotel na pierwsze 3 noce w Bangkoku, resztę na miejscu. Co do wyboru, to jest faktycznie większy, bo często nie wszystkie guest house są na bookingu, ale co do ceny, to raczej niczym się nie różni. Nam przynajmniej na cały pobyt udało się tylko w jednym miejscu zejść poniżej ceny z bookingu, reszta miała sztywne cenniki i nie chciała się targować. Dodam, że byliśmy poza sezonem, a w sezonie miejsca, gdzie cena jest adekwatna do jakości rozchodzą się bardzo szybko, więc na pewno rezerwowałabym coś wcześniej.

Tajlandia – gdzie się zatrzymać? Wrzucam wam listę hoteli/guest house wraz z cenami w których się zatrzymywaliśmy. Każde z tych miejsc mogę z czystym sumieniem polecić. -Bangkok – Rambuttiri Village Plaza – 900 THB za pokój z klimą

-River Kwai – Sugar Cane 2 – domki na wodzie – 550 THB z klimą

-Chiang Mai – Hotel Paradise – 650 THB z wiatrakiem

-Phuket – Canal Resort – zaraz przy lotnisku – 1000 THB z klimą


-Krabi Town – Baifern Mansion – 500 THB z klimą


-Koh Mook – Pawapi Resort – 2800 THB z klima – tutaj ceny juz wysokie z racji tego ze na wyspie jest zaledwie kilka hoteli -Koh Mook – Sivalai – 4000 THB – z klimą

-Bangkok – przy lotnisku, Mariya Boutique Hotel at Suvarnabhumi Airport – za 1200 THB z klima i transportem z i na lotnisko w cenie.

Tajlandia – uwaga na oszustów! Pod Wielkim Pałacem już chyba etatowo czatują naganiacze, którzy informują wszem i wobec, że dziś pałac jest nieczynny i że w zamian warto się udać do innej świątyni nieopodal, do której wejście kosztuje słono, a w środku nic ciekawego nie ma. Pałac oczywiście jest otwarty. Albo, że stojący obok tuk-tuk za 20THB zabierze was na cały dzień, żeby pozwiedzać świątynie, z czego zobaczycie 2 może 3, a reszta to fabryki garniturów, jubilery i drogie restauracje.

W Bangkoku klasycznym kantem jest numer z wyprzedażą biżuterii. Za każdym razem wygląda tak samo: dowiesz się, że w małym sklepiku za rogiem jest dziś super promocja / wyprzedaż / sklep się zamyka i musi się pozbyć towaru, i warto się obkupić w drogie kamienie za pół darmo, żeby potem wrócić z nimi do Polski i sprzedać z wielkim zyskiem. Przychodzisz, oglądasz, kupujesz, wracasz do Polski i okazuje się że to bezwartościowe szkiełka. Modyfikacją tego numeru jest wciągnięcie klienta do spółki („mamy stałego kontrahenta w Polsce, on od ciebie odkupi te kamienie po normalnych hurtowych cenach, a my zaoszczędzimy na transporcie”). Wielu już straciło w ten sposób majątek.

Również w Bangkoku łatwo się nadziać na któryś z confidence tricks, zwłaszcza w dzielnicach rozrywki. Może się okazać, że drink postawiony dziewczynie kosztuje 100 USD, a goryle odprowadzą cię w razie czego do najbliższego bankomatu. Naganiacze na erotyczne shows („ping pong show, banana show”) zaprowadzą cię do kabaretonu, gdzie za niewielkie pieniądze można się pośmiać z różnych sztuczek wykonywanych na scenie. Potem jednak kelnerki i same „artystki” zaczną wywierać olbrzymią presję na napiwki i będą wymagać dużych sum.

Tajlandia jest krajem nastawionym na turystykę, co oznacza że zbyt dobre oferty nie mogą być prawdziwe. W tego typu oszustwach celują agencje na Khao San Rd – lansują tour-packi „bus&boat”, które są dwa razy droższe niż taka sama trasa pokonana samodzielnie (oczywiście będą cię przekonywać, że prom nie chodzi albo nie ma już biletów).

 No i na koniec podsumowania mam dla was jeszcze małą niespodziankę, filmik ze zdjęciami z całego pobytu, także zróbcie sobie dobrą herbatkę i usiądźcie wygodnie w fotelu, bo pokaz trwa prawie 20 min 🙂 Oglądajcie koniecznie przez na pełnym ekranie YouTube w rozdzielczości HD.

bangkok, blog o tajlandii, blog podróżniczy, ciekawe miejsca tajlandia, co robic w tajlandii, co zobaczyc w tajlandii, najpiekniejsze miejsca w tajlandii, tajlandia co zobaczyc, tajlandia plaze, thailand

Komentarze (25)

  • Mam nadzieję, że nie usuniesz tego posta, gdy za kilka lat będziemy planowali podróż właśnie do Tajlandii i zupełnie nie wiem, jak zabrać się za relacjonowanie wycieczki do Rzymu – Ty swoją podróż opisałaś świetnie, a zdjęcia są dobrej jakości i przedstawiają tak egzotyczne miejsca, że Rzym nijak się ma do tego wszystkiego 🙂

  • Właśnie dzisiaj postanowiłam (nieśmiało) rozpocząć planowanie wyjazdu do Tajlandii, w tym poście odpowiedziałaś na moje pierwsze 20 pytań 😉 więc na wstępie dziękuję :*

  • Własnie planuję podróż do Tajlandii i zaczytuję się w Twoim blogu 🙂 I nie mogę oderwać oczu od zdjęć! cudowne! Czy mogłabys napisac, jak przemieszczaliście się między poszczególnymi miejscami (jaki środek transportu, ile trwała podróż i ile kosztowała)? Takie praktyczne porady byłyby bardzo cenne! Czy hotele rezerwowaliście na miejscu czy z wyprzedzeniem przez internet przed podróżą?

    • Odpowiedzi na wszystkie zadane pytania na pewno się pojawiły gdzieś we wpisach, ale żebyś nie musiała szukać już ci odpowiadam:
      Do Bangkoku samolotem – 700 euro, oczywiscie teraz jest pelno promocji i mozna znalesc juz od 1500 zł 🙂
      Lotnisko – Hotel na Khao San- 450 THB troszkę ponad pół godzinki
      Bangkok – Floting Market – autobus – 73 THB mozna kupic u kierowcy
      Floating Market – Kanchanaburi z przesiadka w Ban Pong bo bezpośredniego autobusu nie ma – 62THB, podróż trwa ok 2,5h.
      Kanchanaburi – Bangkok – klimatyzowany busik spod guest house Sugar Cane – 100THB – 2,5H
      Bangkok – Ayutthaya – pociąg 3 klasa za 20THB – 1h
      Ayuthhaya – Chiang Mai – pociąg z wagonami sypialnianymi 2 klasa – ok 700THB – 14h
      Chian Mai – Phuket – samolot – od 40-100euro – zależy ile wcześniej będziesz kupować, niestety przelot na tej trasie do tanich nie należy. Lot trwa 1,5h
      Phuket – Krabi – autobus miejski – 200 THB – 2,5h
      Krabi – Koh Mook – bus + łódź – 1000THB w sumie ok 4h trzeba liczyć
      Koh Mook – Krabi – prywatny przewóz – czyli wyjeżdżasz o której ci pasuje, za 2 os 2500THB
      Krabi – Bangkok – samolot rezerwowany 3 dni wczesniej – 40 euro

      Przed podróżą rezerwowaliśmy jedynie hotel w Bangkoku – resztę na miejscu, ale jeśli lecisz w sezonie to rezerwowałabym wszystko przez internet, bo różnic w cenie jakichś szokujących nie ma, a po co masz się póżniej błąkać i tracić czas na szukanie.

  • A mogę jeszcze jedno pytanie…? Te ceny, które podałaś, to od osoby, czy od pary? Prześledziłam też ceny za wstępy, jedzenie…. pamiętasz może orientacyjnie, ile wydaliście na miejscu łącznie? Przepraszam, że tak zawracam głowę, ale to takie cenne informacje, a Twój blog pod katem takich praktycznych informacji jest wyjątkowy. Niestety większość blogów pomija takie informacje….

  • Dziękuje, super posty- przeczytałam juz 2 razy bo do Tajlandii wybieram sie w grudniu czyli za niecałe 6 tygodni! 🙂
    Mogę dodać ze ceny w grudniu sa dużo droższe i ja osobiście zarezerwowałam zakwaterowanie przez internet bo pokoje znikały jak swierze bułeczki juz na początku roku na grudzień! 🙂

  • Decyzja podjęta, bilety kupione – styczeń 2020! Posłuchałam Twojej rady i najpierw ułożyłam plan, a potem kupiłam bilety. Okazało się, że fajny targ wodny jest w Bangkoku (spokojniejszy niż ten najsłynniejszy), ale tylko na weekendy, więc wyjazd przesunęłam z soboty na piątek, żeby w niedzielę pójść na targ. Potem poczytałam, że warto zobaczyć też Sunday Market w Chiang Mai, więc tak to poukładałam, żeby tam być w tym czasie. Lopburi – trochę się boję tych złodziejskich małpek, ale jak poczytałam opinie, to postanowiliśmy, że zaryzykujemy dla tych wrażeń. Noclegi zarezerwowałam, już w tej chwili znikały styczniowe terminy, te co wstępnie wybrałam tydzień temu wczoraj już były zajęte. Mam 13 noclegów w różnych miejscach, w sumie za 2 osoby 1tyś zł, ale standard raczej chcieliśmy mieć zachowany co najmniej na poziomie klimatyzacji, prywatnej łazienki i śniadania w cenie. Dla mniej wymagających z wiatrakiem będzie taniej. Plan jest taki: Bangkok, Ayutthaya, Lopburi, Chiang Mai, Chiang Ray, Krabi, Bangkok. Twoje wpisy czytałam już kilka razy, porobiłam notatki, znów czuję się jak podczas planowania Kuby z Twoim blogiem – bezpiecznie 🙂 Pozdrawiam Magda

    • O jak milo 🙂 W sumie to nie sadzilam ze ktos jeszcze korztysta z takich starych wpisow, a tu prosze niespodzianka 🙂 Ciesze sie bardzo 🙂 Daj koniecznie znac jak bylo 🙂

  • Melduję się, że powyższy plan został przez nas wykonany i nawet kilka punktów przypadkowo się trafiło poza planem. Wszystkie noclegi z booking sprawdziły nam się zarówno lokalizacyjnie jak i uprzejmością obsługi. Tajowie są bardzo mili i pomocni w załatwianiu codziennych spraw jak transport czy lokalne atrakcje :). Rok temu dość szczegółowo podsumowałam Ci mój pobyt na Kubie ułożony według Twojego planu i podpowiedzi. Tym razem Tajlandia.
    Nasz pobyt trwał 14 dni, przylecieliśmy w sobotę i wylatywaliśmy w sobotę.
    Dzień 1 – rozeznaliśmy popołudniowo-wieczorny Bangkok i Khao San Road – pierwsze przejście w tłumach było na zasadzie “byle do przodu”, mąż na końcu ulicy mówi: co to było? co się tu dzieje? dyskoteka za dyskoteką, drinki na wiadra… postanowiliśmy dać tej ulicy szansę i przeszliśmy ją jeszcze raz szukając wolnego stolika nie pod dyskoteką – nie dość, że się przekonaliśmy do tego miejsca, to jeszcze wróciliśmy tu w kolejne 3 wieczory 🙂 I co dziwne, codziennie było coś innego, brak dyskotek, albo foodtrucki po tajsku, albo pokaz boksu…
    Dzień 2 – rano Floating Market, mniej popularny, w Bangkoku, Taling Chan Floating Market, spod Democracy Monumet autobusem miejskim nr 79 – szybko i tanio, a sam market spokojny, kolorowy, z małą ilością turystów. Ten market odbywa się w sobotę i w niedzielę rano. Reszta dnia – świątynie.
    Dzień 3 i 4 – Bangkok – świątynie, Lumpini Park i nowoczesna część miasta z wysokimi wieżowcami.
    Dzień 5 – Pociągiem do Ayutthaya, porzuciliśmy bagaże i pojechaliśmy pociągiem do Lopburi na małpki – obskoczyły nas z każdej strony, ale byliśmy przygotowani na to, zamki w plecaku zabezpieczone, świecidełka pochowane. A i tak zabrały mi gumkę do włosów w 5 sekund 🙂
    Dzień 6 – Ayutthaya pieszo, cały dzień, wieczorem nocny pociąg do Chiang Mai – jest bezpiecznie w nocy (nurtowało mnie kilka miesięcy czy można zasnąć, czy trzeba pilnować bagażu), generalnie nerka z dokumentami pod bluzę i śpimy.
    Dzień 7 – Chiang Mai, świątynie i miasteczko cały dzień.
    Dzień 8 – Szkoła gotowania, my wybraliśmy inną, Thai Akha Cooking School, rezerwację robiłam z Polski jeszcze, bo ma bardzo dobre opinie i miejsca znikały. Zajęcia w grupie 5 osób, kuchnia “nowoczesna” jak w Masterchefie, mega czysto. 7 potraw każdy dla siebie zrobił a do tego 4 kolejne robiliśmy wspólnie i potem to jedliśmy wspólnie. Wieczorem Saturday Market.
    Dzień 9 – Pojechaliśmy na wycieczkę zorganizowaną przez miejscowego Polaka “Wycieczki Chiang Mai” – Chiang Rai, Bogini miłosierdzia, Niebieska świątynia, Czarna chata, plantacja herbaty. Wycieczka całodniowa. Wieczorem Sunday Market.
    Dzień 10 – Przelot z Chiang Mai do Krabi Town i wieczorny wypad na miasto, spokojne miasto, tego mi było trzeba po Bangkoku i Chiang Mai.
    Dzień 11 – Railey Beach – było całkiem nieźle pod kątem widoków, ale zdecydowanie więcej ludzi niż w 2013 kiedy byłaś 🙂
    Dzień 12 – Nothaparrat beach – tu było spokojnie, mniej ludzi i cisza.
    Dzień 13 – Wycieczka 4 wyspy z polskimi dziewczynami “Krabi po polsku” – wyjazd później niż inni i powrót również później, zatem było dużo odludnych miejsc i spokój, bo inni już odpłynęli.
    Dzień 14 – Powrót do Bangkoku, zakupy w Big C, gdzie kupiliśmy te wszystkie sosiki, przyprawy, tajskie słodycze itp, które używaliśmy w szkole gotowania. To były duże zakupy i teraz odtwarzam w domu kuchnię tajską naprawdę bardzo zbliżoną do tamtych smaków 🙂

    Tak Marylko, nadal czytam Twoje starocie, bo są bardzo przydatne i inspirujące. Polecam Cię dalej, moje koleżanki też czytają i planują.
    Tymczasem biorę się za Sri Lankę 🙂 Choć jeszcze decyzja nie zapadła, ale muszę przedstawić mężowi kilka propozycji i czekać na fazę akceptacji. Pozdrawiam! Magda

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

do góry

ZDJĘCIA NA BLOGU SĄ MOJEGO AUTORSTWA I ZGODNIE Z PRAWEM AUTORSKIM , BEZ MOJEJ ZGODY NIE MOGĄ BYĆ NIGDZIE WYKORZYSTANE! JEŚLI CHCESZ UŻYĆ MOICH ZDJĘĆ SKONTAKTUJ SIĘ ZE MNĄ : addictedtopassion@gmail.com