Salon – Jadalnia

Zgodnie z Waszymi prośbami dziś przedstawiam Wam jadalną część salonu 🙂 Kto się cieszy ręka do góry 🙂 Nie wszyscy na raz 🙂 No dobra, to teraz słów kilka co, gdzie i jak 🙂

Najważniejsza część to stół. Od zawsze wiedziałam, że będzie to solidny, krzyżowy stół z litego drewna. Kwestia była tylko znalezienia odpowiedniego odcienia blatu, tak, żeby nam pasował do całej reszty. Blat jest lakierowany, tak więc bez obawy można stawiać na nim gorące kubki, talerze. Nawet jak się coś rozleje czy poplami, to bez problemu można zetrzeć. Może i surowe drewno ma swój urok, ja jednak zawsze zwracam uwagę na praktyczny aspekt. Oczywiście poszukałam dla was takiego stołu w PL. Niemal identyczny możecie nabyć (tutaj). Dla pocieszenia dodam, że ceny w NL są takie same, a nawet wyższe.

Krzesła do ogólnie rzecz biorąc długa historia. Pierwsze zauroczenie, kiedy to zobaczyliśmy je w naszym ulubionym sklepie, skończyło się kilkoma nieprzespanymi nocami i kilkutygodniowym wertowaniem internetu. Niestety ceny tych krzeseł w NL przekraczały zdecydowanie nasz budżet. No ale ponoć jak się czegoś bardzo chce, to zawsze znajdzie się jakieś rozwiązanie 🙂 Znalazłam je w bardzo przyzwoitej cenie w Polsce 🙂 Dokładnie takie kolory jak nas interesowały. Nawet bym powiedziała, że za duży wybór był i trochę nam zeszło, żeby ostatecznie zdecydować które chcemy. Po kilku mailach, krzesełka do nas przywędrowały. Niestety pan przy wysyłce pomylił kolory (zamiast białego przyszło taupe) do tego jedno było uszkodzone 🙁 Oczywiście od razu napisałam do niego maila, czekałam na odpowiedz chyba z dwa tygodnie. I tak sobie mailujemy do dziś (czyli ponad 3 miesiące), bez żadnego rezultatu niestety. Dlatego postanowiłam, że nie będę zamieszczać linka do nich, bo kontakt ze sprzedawcą oraz jego zachowanie nie jest godne rekomendacji. Natomiast krzesła same w sobie naprawdę piękne, do tego bardzo wygodne i praktyczne w użyciu. Jeśli ktoś się nad nimi zastanawia, to nie ma nad czym, kupujcie!

Ponieważ nie lubię standardów, połączyłam krzesła z wygodną kanapą. Ostatnio widzę zastosowanie takiego rozważania coraz częściej. Jest wygodnie, jest inaczej, jest połączenie klasyki z nowoczesnym stylem, czyli jak jak lubię najbardziej 🙂 Niemal identyczną kanapę znalazłam dla was (tutaj). A wy co sądzicie o takim rozwiązaniu?

Historia poduszek też jest dość długa. Generalnie problem polegał na tym, że wymarzyłam sobie wzór geometryczny i marokański, który dość ciężko kupić tutaj. Ten wzór jest bardzo popularny w Ameryce czy w Angli, ale u nas pojawia się bardzo sporadycznie i najczęściej nie w takich kolorach jakbyśmy sobie tego życzyli. W efekcie końcowym znalazłam na etsy materiał, który wyglądał na taki jakiego szukałam. Zamówiłam najpierw próbki, szły do mnie dwa miesiące. Trzy razy były ponoć wysyłane, jakoś nie chciały dojść. Kiedy już straciłam niemal nadzieję, że kiedykolwiek do mnie dotrą znalazłam w skrzynce pomiętą kopertę. Wyglądała jakby miała sto lat i przepłynęła cały ocean 🙂 No ale próbki doszły, kolory okazały się być idealne, zamówiłam więc materiał i podusie uszyłam sama. Do tego zrobiłam też nową roletkę do kuchni, bo poprzednia jakoś nie do końca mi leżała. Materiał zamawiałam (tutaj). Ale jeśli interesują was takie geometryczne wzory, to zerknijcie do Little Dreams szyją piękne cudeńka, może akurat coś u nich znajdziecie 🙂

Ostatnia, a zarazem moja największa duma, którą chciałam wam przedstawić to lampa made in Marylka 🙂 Tak, tak….zrobiłam ją sama, własnoręcznie, nawet Marcel mi nie pomagał 🙂 No dobra, pomógł tylko kabel zamontować, bo jedyna rzecz jakiej w domu się nie tykam to elektryka 🙂 Ale po kolei. Szukając kiedyś inspiracji, znalazłam bardzo podobną lampę. Identyczne nóżki. Tylko abażurek miała w innym kolorze. Kosztowała bagatela 390 euro. Obfociłam ją, pogłówkowałam trochę i postanowiłam zrobić sama. Nóżki to najzwyklejsze drewniane kije od miotły zakupione w sklepie ogrodniczym. Żółty kabel powlekany, wtyczka i obudowa na żarówkę zakupiona w sklepie typu Castorama. Największym problemem był abażurek, bo nie chciałam standardowego, tylko niższy, a takich nie można nigdzie dostać. W ostateczności znalazłam zestaw DIY i mogłam sobie wymyślić każdy obwód, wysokość i wzorek. Marcel zrobił mi marokański wzór w Photoshopie, wydrukował na specjalnej folii ( kurczę to jednak miał trochę większy wkład w tą lampę :)) a ja sobie potem tylko nią okleiłam abażurek 🙂 I jak się wam podoba? Powiedzcie, że ładna, proszę, proszę 🙂 Ach, normalnie nawet jak się wam nie podoba to i tak dumna z niej jestem 🙂 Ponieważ lampa jest DIY nigdzie takiej samej nie znajdziecie, ale zaglądajcie (tutaj), bardzo często mają w ofercie ciekawe trójnogi. No i to byłoby na tyle, w następnym poście, część wypoczynkowa 🙂

Salon, styl skandynawski

Komentarze (130)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

do góry

ZDJĘCIA NA BLOGU SĄ MOJEGO AUTORSTWA I ZGODNIE Z PRAWEM AUTORSKIM , BEZ MOJEJ ZGODY NIE MOGĄ BYĆ NIGDZIE WYKORZYSTANE! JEŚLI CHCESZ UŻYĆ MOICH ZDJĘĆ SKONTAKTUJ SIĘ ZE MNĄ : addictedtopassion@gmail.com