Rudości i motyle

Miał być dziś kolejny post z Prowansji, ale żeby się wam za bardzo lawendowe widoczki nie znudziły będzie trochę motylków, trochę rudości i kolejna ciekawostka z Wiatrakowa 🙂

Czy wiecie, że w Holandii zbieranie grzybów jest zabronione?

Nie pytajcie mnie dlaczego, bo nie wiem. Takie mają sobie przepisy i już. Durne zresztą! Przypuszczać mogę jedynie, że nadgorliwie dbają o swoją florę. Tutaj nie można niczego z lasu wynosić, nawet jednej borówki, nawet gałązki, bo gdyby jakiś pan nadleśniczy nas złapał to ma prawo nam wlepić mandat. Dlatego też Holendrzy nie uczą się w szkole jak odróżnić prawdziwka od szatana, no bo i po co, jak ani jednego ani drugiego nigdy do domu nie przyniosą. Plus jest tylko jeden, nie ma tutaj zatruć grzybami. Smutne jednak to, że nie można sobie pójść od tak po prostu do lasu na spacer i przy okazji przynieść koszyk grzybów na smażonkę albo pyszną zupkę. Brakuje mi tutaj tego…pamiętam jak byłam mała, tatko zawsze zabierał mnie na grzyby…oj jak ja to kochałam…

bluzka – Stradivarius

plaszczyk – H&M

spodnie- Stradivarius

torebka – River Island

buty – No Name

Komentarze (50)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

do góry

ZDJĘCIA NA BLOGU SĄ MOJEGO AUTORSTWA I ZGODNIE Z PRAWEM AUTORSKIM , BEZ MOJEJ ZGODY NIE MOGĄ BYĆ NIGDZIE WYKORZYSTANE! JEŚLI CHCESZ UŻYĆ MOICH ZDJĘĆ SKONTAKTUJ SIĘ ZE MNĄ : addictedtopassion@gmail.com