Zaczynamy nowe życie – zdrowe życie!

Czy wy też macie takie wrażenie, że w ostatnich czasach prawie wszyscy w najbliższym otoczeniu umierają na raka? Kiedy dochodzą mnie smutne wieści, że ktoś z rodziny lub znajomych zmarł, to pierwsze co pytam, a co się stało? Czemu tak nagle? Ano rak. Rzadko już się słyszy, że ktoś zmarł na zawał czy na wylew, albo po prostu ze starości. Rak zabiera powoli wszystkich. Zabiera starych, zabiera młodych, zabiera dzieci. Zabrał mi tatę, wujka, sąsiada, kilku znajomych. Cudem ocalał mi teściu i najbliższa przyjaciółka. Nie wyliczając osób, które miały łagodne zmiany i na szczęście skończyło się jedynie na operacji. Kiedyś każda wiadomość o śmierci kolejnej znajomej osoby na jakiś rodzaj nowotworu przerażała mnie, ale myślałam sobie, przecież to tylko wyjątki, na pewno nie dopadnie mnie. Poza tym jestem jeszcze młoda, ludzie w tym wieku nie umierają. Później zaczęłam się z tym coraz bardziej oswajać, przestało mnie dziwić, że poległa kolejna ofiara tego paskudztwa. Aż w końcu doszło do tego, że pogodziłam się z tym, że on kiedyś zabierze nas wszystkich w tym również mnie. Pytanie tylko kiedy? Jak będę sędziwą staruszką, no trudno, na coś trzeba umrzeć. Jak będę mieć 50 lat? Hmm…to jeszcze zostało mi jakieś 16, niby sporo, ale jak pomyślę, że ostatnie 16 minęło jak z bicza strzelił, to już mniej mi do śmiechu. A może jak będę mieć 36 lat i zabierze mnie jak Anię Przybylską, tylko, że mniej osób będzie za mną płakać. Bardzo przeżyłam śmierć Ani, to że zostawiła wspaniałego męża, maleńkie dzieci. To, że one już nigdy jej nie zobaczą, a ona nigdy nie usłyszy “mamo”. I w końcu to uczucie, jakie ono musi być straszne, wiesz, że umierasz…i że już ich nigdy nie zobaczysz…Nie umiem sobie tego wyobrazić. W mojej małej główce to się po prostu nie mieści. Ból musi być okropny, serce na pół pęka. Wtedy uświadamiasz sobie, jakie życie jest kruche. Jednocześnie chciałbyś coś zrobić, żeby ciebie jednak to nie dotknęło.

Zastanawiasz się czy faktycznie nic nie możesz zrobić, czy faktycznie jedyne co pozostało ci to czekanie, czy będziesz tym szczęśliwcem, którego rak ominie, czy tym pechowcem którego dopadnie. Wrzucasz w google hasło: “jak chronić się przed rakiem” i co ci wyskakuje? Hasła pt: rzuć palenie, wystrzegaj się otyłości, bądź aktywny, jedz owoce i warzywa 5 razy dziennie, ogranicz picie alkoholu, unikaj nadmiernej ekspozycji na słońce, wysypiaj się, nie stresuj. No i myślisz sobie, eee to nie jest tak źle. Nie pale, alkoholu nie piję w ogóle, gruba nie jestem, owoce uwielbiam i jem ich codziennie całkiem sporą ilość, warzyw w naszej diecie też nie brakuje, staramy się jeść bardzo różnorodnie, nie tylko ziemniaki, ale też dużo ryżu, makaronu, sałatek, mięso też w miarę różne i co najważniejsze nie tłuste. Kilka razy w tygodniu ćwiczę na macie, więc jestem aktywna. Wychodząc na słońce zawsze używam kremu z wysokim filtrem, bo mam jasną karnację. Śpię dużo, 8 godzin minimum, czasami dłużej jak mi się nie chce wstać. Stres? Kto go nie ma, no ale bez przesady, kłębkiem nerwów nie jestem. Cola, słodycze, chipsy – no dobra, tutaj przyznaje się bez bicia, uwielbiam je i choć zachowuje umiar to nie umiem sobie życia bez nich wyobrazić. Tym oto sposobem dochodzę do wniosku, że w takim razie “żyje w miarę zdrowo”. Sumienie uspokojone. Żyjemy sobie dalej. I tak pewnego dnia natykam się na pewien artykuł, który daje mi mocno do myślenia, potem trafiam na kolejny i kolejny, i tak po dwóch tygodniach czytania, wywraca się moje życie do góry nogami.

Tak naprawę wcale nie żyję zdrowo, mój żołądek to jeden wielki śmietnik, to że nie mam ani nałogów, ani nadwagi o niczym nie świadczy. Ilość owoców i warzyw, które spożywam jest daleka od tej którą mój organizm potrzebuje. Pyszne bagietki, bułeczki z chudą szyneczką, ciasteczka, makaron i inne mączne przetwory to najgorsze co możemy w siebie wrzucać. Masło roślinne jest gorsze od masła krowiego. Mleko i jego pochodne są nie zdrowe. Stosowanie kremów z filtrem jest bardziej szkodliwe niż ich nie stosowanie. Długi sen – wcale nie równa się dobry sen. Na półce w łazience czeka na mnie cały arsenał parabenów. Pasta do zębów zawierająca fluor okazuje się być niebezpieczna. W antyperspirancie siedzi aluminium, które może powodować raka piersi. W szmince czai się ołów, który jest bardzo toksyczny dla organizmu. To tylko kilka przykładów, lista takich cudeniek jest na prawdę baaardzo długa i uwierzcie mi, że po dwóch tygodnia czytania tego wszystkiego spać nie mogłam. O wielu rzeczach naturalnie wcześniej słyszałam, ale jakoś nigdy nie pofatygowałam się, żeby zgłębić swoją wiedzę, żeby poczytać w sklepie skład produktu, żeby chociaż sprawdzić co dany składnik oznacza. Tak sobie po prostu żyjemy, bo tak nam wygodnie, bo zakupy robimy w pośpiechu, kto by tam czytał skład, zresztą co nam to da, kiedy wszystko niemal po chińsku. Za bardzo skomplikowane. Wymaga od nas za dużo czasu, poświęcenia, uwagi. Czyżby? Może jednak warto się zatrzymać, zgłębić wiedzę, uświadomić. To nic nie kosztuje, a możemy wiele zyskać. W końcu chodzi o nasze życie, o zdrowie nasze i naszej rodziny!

Pisze to wszystko po to, żeby was uświadomić, że wcale nie musimy czekać, aż rak czy inna choroba zapuka do naszych drzwi. Możemy wyjść mu na przeciwko, możemy z nim zacząć walczyć, zanim na dobre się u nas rozgości. Bo tak naprawdę raka ma każdy z nas. Pytanie tylko czy się uaktywni czy nie. Słowo rak to oczywiście tutaj skrót myślowy chodzi mi dokładnie o grzyba Candida, który uaktywnia się w momencie, kiedy nasz organizm jest mocno zakwaszony właśnie tym świństwem, które mu zapodajemy każdego dnia. Jeden organizm potrafi dłużej się bronić, inny krócej. I tylko od nas zależy czy mu w tym pomożemy czy nie. A pomóc możemy i to często w banalny sposób. Stąd pomysł na nowy dział na blogu, gdzie mam zamiar zamieszczać moje poczynania w tym kierunku. Będzie dużo ciekawostek nie tylko dotyczących tego co jemy, ale też tego czym się smarujemy. Odświeżymy sobie wiedzę z podstawówki na temat równowagi PH w organiźmie. Będziemy szukać odpowiedzi na pytanie: ja żyć zdrowo i nie zbankrutować. No i najważniejsze, będę wyszukiwać i testować dla was pełnowartościowe posiłki, które nie tylko są zdrowe ale i smaczne, bo wiecie, że uwielbiamy pyszne jedzonko 🙂 Chcę zgłębić swoją wiedzę w tej kwestii i chcę się nią z wami podzielić, a co wy z tym zrobicie, to już będzie wasza sprawa 🙂 Zaskoczeni? Rozczarowani? 🙂 Wiem, że większość z was spodziewała się działu parentingowego i tego że zostaniecie blogowymi ciotkami i wujkami, a tu całkiem inne, zupełnie niespodziewane zmiany. Ani jednej osobie nie udało się niestety zgadnąć o co chodzi 🙂 Myślę jednak, że takie zmiany bardziej się wam spodobają, będą bardziej pożyteczne, ciekawsze, że was choć trochę zainteresują i że spojrzycie na swoje życie z innej strony 🙂 Zatem do następnego wpisu 🙂 Ściskam!

lifestyle, Zdrowe zycie

Komentarze (78)

  • Ooo.. jestem bardzo ciekawa o czym będziesz pisać 🙂 Dzięki wprowadzonym dziesięć lat temu zmianom- w tym żywieniowym- zostałam mamą 🙂 A teraz staram się przekazać wszystko to co najlepsze swojemu dziecku, co proste początkowo nie było, bo musiałam przejść na dietę bezmleczną, bezglutenową i bezcukrową, więc… co tu jeść? I wtedy okazało się, że można! W dodatku jest mnóstwo świetnych produktów, które smakują znakomicie. Mnie również mocno poruszyła śmierć Ani Przybylskiej, ale rak trzustki jest wyjątkowo inwazyjny, o czym przekonałam się w rodzinie. Pozdrawiam serdecznie 🙂

    • Niestety ale to co dzis jemy ma wplyw na wiecej rzeczy, ktorych niestety nie zawsze jestesmy swiadomi. Dobrym przykladem moga byc wlasnie problemy z zajsciem w ciaze. Produkty z glutenem, cukrem i mlekiem to cos co powinnismy z naszego zycia wyeliminowac, albo przynajmniej bardzo ograniczyc. O tym wlasnie bedzie 🙂

  • Jestem bardzo ciekawa nowego działu i będę czytała regularnie. Świetny pomysł.
    Przeraża mnie ta ilość chemii w naszym życiu, nic nie jest prawdziwe, bo musi być ładne. Jestem okazem zdrowia i całkiem dobrze trzymam się jak na mój wiek średni, niestety mam coraz częściej alergie w postaci wysypek właśnie po jedzeniu i kosmetykach.
    Trzymam kciuki i czekam z niecierpliwością na posty 🙂

    • Ciesze sie ze pozytywnie podchodzicie do tych zmian 🙂 jest dokladnie tak jak piszesz, wszystko musi teraz ladnie wygladac, tylko strach pomyslec co znajduje sie w srodku. Dobrym przykladem jestesmy my sami. Piekne ciuszki, modna torebka, make-up a w srodku? Az strach sie bac 🙂

  • Uwazam ze swietny pomysl, bo jednak jestesmy zbyt malo swiadomi co do tego ile swinstwa w siebie pakujemy!!!

    Ps. Czuje sie obrazona, bo moja druga proba zgadniecia okazala sie trafna 😀 ale nie wiem czy widzialas komentarz bo nie zareagowalas 🙂

  • Marylko,nowy dział będę czytać regularnie.Z tematem jestem na bierzaco,dotyczy mnie od 12 lat.
    W moim przypadku najtrudniej było nauczyć się jak rozmawiać z dziećmi, jak je przygotować na moment który może nastąpić w każdej chwili.
    Dzisiaj potrafimy rozmawiać o tym śmiejąc się, nauczylismy się znajdować pozytywy.
    A ja stawiam sobie cele…takie zwyczajne…np.doczekać aż córka stanie się pełnoletnia ( w maju)…syn zagra pierwszy koncer w filharmonii…zatańczyć na własnej 40 :-)))…ot takie zwyczajne.
    Życie jest zbyt piękne, by w każdym momencie martwić się co przyniesie jutro :-))
    Życzę tobie kochana i twoim czytelnikom wiele zdrowia… a przedwszystkim umiejętności cieszenia się każdą dana nam chwilą.:-)))
    Buziam i pozdrawiam dobra kobieto 🙂

    • Gdyby wiecej osob podchodzilo do tematu tak jak ty Jacqualinko to mielibysmy o polowe mniej chorych. Wierze ze taka postwa mozna zwalczyc najstraszniejsze chorobska i tego ci z calego serca zycze! Sciskam!

  • są rzeczy na które mamy wpływ i na które nie mamy, powodzenia w realizacji, ja jednak będę zaglądać głównie na tematy podróżnicze, bo z chemioprewencji raka się broniłam na studiach, więc w tej materii teoretyczne pojęcie mam, choć w praktyce jest różnie 😉

    • Jo, jest dokladnie tak jak piszesz. Sa rzeczy na ktore mamy wplyw i sa rzeczy na ktore nie mamy. I wlasnie na tych pierwszych bedziemy sie skupiac, zeby wykorzystac w 100% to na co mamy wplyw. I jestem swiadoma tego, ze zadnej gwaracji na "niechorowanie" nie mamy, ale na koncu mozemy sobie z czystym sumieniem powiedziec: "zrobilem wszystko na co moglem i na co mialem wplyw".

  • Po pierwszych zdaniach Twojego wpisu, chciałam uciec i nie czytać dalej. Panicznie boję się tematu chorób i unikam mówienia o nich, ale to wcale nie jest dobry sposób.Zmusiłam się więc, aby doczytać Twój post do końca i naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyłaś. Jasne, że każdy z nas powinien wziąć sprawy w swoje ręce, choć jest to trudniejsze niż się wydaje. Czekam więc na Twoje dalsze posty, bo chętnie dowiem się jak skutecznie pomagać sobie i moim bliskim.
    Pozdrawiam 🙂

    • Kasiu wiele z nas też się panicznie boi chorób i już samo poruszenie tego tematu powoduje, że czujemy sie chorzy. Znam to z doświadczenia. Jednak doszłam do wniosku, że ten strach wywołuje u nas nic innego jak niewielka wiedza na ten temat, to że czujemy się tacy malutcy, słabi, od razu zakładamy że mamy małe szanse na wygraną. Myśle, że jeśli wzmocnimy siebie, nasz organizm, nabieżemy pewności i siły, wtedy poruszanie tego tematu nie bedzie wiązało ze strachem, bo będziemy na wygranej pozycji 🙂 To tak jak z egzamnem w szkole, jeśli wiesz, że sie do niego uczyłaś, wszystko przeczytałaś, wszystko wiesz i zrobiłaś wszystko co w twojej mocy to idziesz na niego bez stresu i z uśmiechem na buzi, bo wiesz że nie są w stanie zagiąć cię żadnym pytaniem 🙂

  • Marylko jak ja się cieszę, że bierzesz ten temat na warsztat! Sama miałam kilka zrywów w kierunku zdrowszego życia ale spójrzmy prawdzie w oczy: nie jest to takie łatwe! Wymaga cierpliwości, czasami wyrzeczeń i to nie tylko kulinarnych. Wymaga przede wszystkim czasu, wiedzy i prawdziwego zaangażowania by wdrożyc to wszystko w życie jako taki długoterminowy plan. To super, że bedziesz testować i radzić – a ja będę korzystać bo znowu poczułam się zmotywowana

    • Zdaję sobie sprawę z tego, że zdrowe życie wymaga wyrzeczn, czasu i cierpliwości, dlatego pomyślałam, że pisanie o tym na blogu będzie dla mnie dodatkową motywacją, że w chwilach zwątpienia będziemy się wzajemnie wspierać 🙂

  • Prowokatorka , moja droga tak sformułowałaś poprzedniego posta , ze ciąża wydawała sie wielce prawdopodobna , zreszta to tez moment w którym zaczynamy wiecej o siebie dbać 😉 bo nie tylko o siebie .
    Wg medycznych statystyk choroby kardiologiczne są w dalszym ciagu najczęstszą przyczyna śmierci , rak jest trzeci , dla ścislosci . Zawał ma coraz wiecej osób młodych , spoza grupy ryzyka . Mnie zabrał 38 letnia koleżankę . Ale w gruncie rzeczy sprowadza sie to do tego samego , stan serca jest pochodną naszego żywienia i trybu życia .
    Ja odżywiam sie zdrowo , od … Ponad roku i wiedzę efekty . Choć co do nowinek , mam stosunek … Są rzeczy na które nie mamy wpływu , mogę wybrać warzywa bio , ale wtedy tez zakładam uczciwość producenta . A bywa z tym różnie . Słynna afera Gerbera który w nocy nawozi swoje uprawy , a oficjalnie są nienawozowe.
    Fajnę tego typu działalność , walkę ze stereotypami , także w dziedzinie zdrowia prowadzi Moj znajomy , na Fb , nazywa sie Pogromcy Mitów Medycznych , sporo tam tez ciekawostek o których zamierzasz pisać . Polecam

    • Super Aniu dziękuję ci bardzo. Na pewno zajrzę. Mam dokładnie takie samo zdanie jak ty. Cieszę, się, że jesteś żywym przykładem osoby, która już cieszy się efektami zdrowego życia. Mam nadzieję, że będziesz mnie/nas wspierać swoją wiedzą i doświadczeniem.

    • Tak z ciekawości pytam: na jakiej podstawie tak twierdzisz? Czy przeprowadziłes/as jakies badania czy po prostu wieść gminna tak niesie? Co znaczy, nie jest wskazane? lol i nie obraz sie ale zadawanie tego typu pytań i dawanie rad w tej kwestii jest pewnym nietaktem i wyrazem arogancji 🙂 to tyle… Podkreślam , to moje osobiste spojrzenie na ten wg mnie nietaktowny komentarz.

    • Dziękuję anonimie za troskę. Twój komentarz zabrzmiał jednak, jakby posiadanie dzieci było jakimś obowiązkiem. Pomyślałaś, że można być szczęśliwym bez dzieci? Ja jestem i to bardzo, i nie zamierzam tego zmieniać 🙂

  • Ja mam czasami wrażenie, że w naszych czasach już nie sie umiera na nic innego niż rak.
    A myslałam, że skoro nie pije,nie pale i w miare zdrowo sie odzywiam to nie jest zle a tu proszę.
    Super, że postanowiłaś o tym pisać bede zaglądac i czytac.

    • Co nie zmienia faktu, że nadal wszystko kręci się wokół zdrowego życia. Miażdżyca to nadmiar cholesterolu, cukru, zła dieta, otyłość, za mało ruchu…Jak będziemy mieć to pod kontrolą to i ryzyko na miażdżyce i chorobe sercowe zmniejszone.

    • no tak, ale wiesz, raka innego niż ten "płucny" ludzie się już tak bardzo nie boją.
      więc wiesz, mało kto łączy przestrzeganie "zdrowej" diety z profilaktyką antynowotworową.
      więc w rezultacie – mało kto z lęku przed rakiem dietę modyfikuje.

      najczęściej ludzie zdają sobie sprawę z tego, że źle jedzą jak już im się rozpozna choroby serca różne.
      no i metaboliczne, takie jak cukrzyca.

  • Czekam na w takim razie na serię postów związanych z tym tematem. Nie ukrywam, że temat bardzo bardzo mi bliski. Już od roku staram się zmienić podejście do odżywiania się. Różnie to bywa, ale staram się i chcę, a to też się liczy. Teraz muszę tylko bardziej nad sobą pracować. Myślę, że z pomocą Twoich postów mogę być w tym bardziej skuteczna 🙂

  • Może i mnie zmotywujesz, kochana, bo ja jakaś oporna jestem. Myślę tak jak ty do tej pory. Na cos trzeba umrzeć. Tylko pokolenie naszych babć umiera jeszcze ze starości. Przeżyli wojnę, uodpornili się… A już reszta to albo na raka, albo okołosercowe atrakcje, albo wypadki samochodowe. Rzadko kto wypada z karuzeli. I ginie. Niektórym się udaje.

  • gdybym miała nie jeść mleka, to bym umarła.
    miesiąc spędziłam na diecie bezmlecznej (jak leczyłam pasożyty) i ciągle byłam głodna, ciągle mi czegoś brakowało.

    odkąd zaczęłam się odchudzać, w lutym, zmieniłam diametralnie styl żywienia.
    pieczywo – tylko chrupkie (dużo błonnika, brak glutenu, brak mąki pszennej), ewentualnie żytnie pełnoziarniste. dużo otrębów – różnych. płatki owsiane.
    mleko – tak, chude, ale głównie dostarczane w chudym twarogu, kefirze i maślance. żadnych słodkich serków. taki nabiał jest zabójstwem.
    jaja.
    mięso – oczywiście, że chude drób. gotowany.
    ryby. też gotowane.
    gotowana wątroba.

    odstawiłam słodycze (sporadycznie zjem, w gościach, u mamy z grzeczności, na jakiejś imprezie skosztuję), tłuszcze, węglowodany ograniczyłam.

    jem dużo warzyw i owoców. gotowanych na parze, surowych.

    schudłam 7 kilo.
    mam perfekcyjną morfologię.

    nie potrafię zrezygnować z mleka, wychodzę z założenia, że jeśli rak ma mnie dopaść, to i tak to zrobi – u mnie w rodzinie nie ma i nie było nowotworów, ale co się ma zmutować to się i zmutuje.
    takich przypadków jest wiele.

    dbać o dietę i ruch warto nie tylko przez pryzmat ryzyka onkologicznego – na to się ma stosunkowo mniejszy wpływ.
    tych zasad, które chcesz wcielać w życie warto przestrzegać choćby przez wzgląd na ryzyko chorób układu sercowego i naczyniowego – cholesterol to cichy zabójca, który wywołuje miażdżycę, a miażdżyca zatorowość i zakrzepicę. jak się kończą, to każdy wie.

    właśnie z lęku przed udarem rzuciłam normalne papierosy i przeszłam na epapierosa – przestałam kasłać, poprawiła mi się krzepliwość krwi, wybieliły mi się zęby, mogłam zacząć codziennie, regularnie ćwiczyć nie martwiąc się zadyszką.

    nie myślałam wtedy o tym, czy zmniejsza to moje szanse na "dostanie" raka płuc.
    mam kilkoro znajomych osób (znajomi dziadków), które nigdy nie paliły, mieszkały na wsi a i tak rak płuc je dopadł.
    mówię – loteria.

    w każdym razie – popieram Twoje postulaty!
    zdrowe odżywianie, dbanie o brak stresów są bardzo istotne – dla serca, dla odporności, dla dobrego samopoczucia.
    trzeba dbać o siebie, bo piękni na zewnątrz jesteśmy też piękni wewnątrz – równowaga psychiczna to kolejna rzecz która do komfortu życia przyczynia się bardzo 😉

    • Piękna puenta Lilly, będźmy piękni nie tylko na zewnątrz, ale także piekni w środku.
      I też nie wyobrażam sobie życia bez niektórych pochodnych mleka np: parmezanu,mozarelli czy innych serów. Natomiast są one zdecydowanie mniej szkodliwe niż mleko samo w sobie.

    • ja potrafię wypić litr mleka – prosto "z gwinta" 😉
      fakt, piję mleko 0,5 %.
      ale.. uwielbiam od dzieciństwa.
      dobrze je toleruję, nie mam po nim sensacji żołądkowych, a "zapycha" mnie, zabija głód.

      naprawdę, umiałam rzucić cukier (kiedyś słodziłam kawę trzema łyżeczkami cukru!!!), umiałam rzucić chipsy, umiałam odstawić masło… mleka – nie.

      no trudno, najwyżej umrę ;P
      nie będzie miał kto ględzić bez sensu ^^

  • Dziwne ale jeszcze rok temu nie zwrocilam bym uwagi !gdyby nie to jestem chora jestem w dobrych rekach tak mowia statystyki BIRMINGHAM Queen Elizabeth -piekne prawda !do Polski pojechalam na prosbe mojej przyjaciolki na badania wegA-TESTEM itd ,itd (u nas tez sie robi takie badania )aha i prosial mnie abym nie myla zebow pasta i tak dalej wiec zycze powodzenia bede czytac mam duza wiedze na ten temat ale moze doucze sie pozd.p GOSIA

  • Marylka bierzesz byka za rogi :))) brawo …..ja czytam etykietki od zawsze co nie znaczy żebym miała aż taką szeroką wiedzę na temat całego świństwa którym raczą nas producenci …pomaga mi tę wiedzę rozszerzać Kasia Bosacka ….i już wiem że mineral oil w kosmetykach, to nie dobroczynny olejek ,a pochodna ropy naftowej :))))) kochana ja już jestem wiernym czytelnikiem, a teraz to już mnie kupiłaś na maksa !!!!! uczmy się więc i nie dajmy robić w Karola !!!!buziole

  • Ciesze sie na te zmiany, chociaz uwazam, ze mozna wszystko jesc tylko z umiarem.W dzisiejszym czasie stres jest glownym czynnikiem wywolujacym choroby no i geny odgrywaja bardzo duza role.

    • Umiar, no właśnie, tylko jaka jest jego definicja? Gdzie jest jego próg? Dla każdego może być inny, i myślę, że wiele osób które myśli, że je/pije coś z umiarem, spożywa tego dużo za dużo. Dla jednego szklanka coli dziennie to już umiar, bo kiedyś wypijał cały litr, dla innego szklanka na tydzień, a dla innego szklanka od święta. Wszyscy myślą, ze piją z umiarem…i który ma rację? 🙂

    • Marylko, ekspertka nie jestem, ale mam zdrowy rozsadek i wiem, ze litr coli na dzien to przesada, natomiast szklanka czy dwie na tydzien jest okay.Ja tego swinstwa wogole nie pije tylko duzo wody mineralnej.Pozdrawiam

  • Powiem tak – jestem ciekawa co nam tu pokażesz , jakie będą twoje odkrycia , wnioski i rozczarowania . Jednak … no właśnie jednak co / Nie wierzę chyba w to ,ze dietą , możemy zmienić pewne uwarunkowania .Na pewno zdrowy tryb życia jest dobry . Myślę , też że to dobrze robi choćby na samą psychikę .Tylko jak żyć 100% zdrowo ? Chętnie popatrzę i poczytam .Formułki i slogany są mniej dostępne i fajne blogi.I jeśli tylko unikniesz fanatyzmu , którego nie toleruję i nie wpadniesz w obłęd pt.tylko to jak ja żyję , odżywiam się jest dobre , na pewno będę zaglądać , czytać i analizować 😉

    • Nie zamierzam popadać w fanatyzm, bo tu nie o to chodzi. I myślę, że też ciężko będzie żyć zdrowo w 100%, bo też nie wyobrażam sobie życia bez pewnych "mniej zdrowych" przysmaków 🙂 ale przynajmniej oczyścić organizm i zapodawać mu więcej wartościowych składników 🙂 Zagladaj, czytaj, analizuj, zostawiaj znak po sobie, im większa murza mózgów tym lepiej 🙂

  • chyba jestem tu jedyną osobą rozczarowaną nowym działem. o ile Twoje posty o podróżach będę czytać z zapartym tchem (jak zawsze),tak te raczej będę omijać. szczerze powiedziawszy śmieszy mnie podejście do zdrowego odżywiania wyczytane z artykułów,dziwnych książek i zasłuchane gdzieś w mądrych programach,a mam wrażenie,że takie większość blogerów chce nam przedstawić. zwróć uwagę,że jeden artykuł zaprzecza drugiemu. w jednym piszą pić mleko,w drugim – nie pić pod żadnym pozorem. w jednym – jeść pszenicę,w drugim – unikać. to samo z milionami innych produktów. nie dajmy się zwariować dietami bezglutenowymi,bezmlecznymi i innymi cudami. nasze babcie piły mleko prosto od krowy,piekły pszenny chleb i nie choruja na raka,a umierają po prostu ze starości. jak to się ma do nawoływania,że mleko i pszenica to samo zło i pierwszy krok do wyhodowania sobie raka? nijak. rak może zaatakować każdego,niezależnie od wieku,trybu życia,czy nawyków żywieniowych,a nasze pokolenie jest na niego bardziej narażone poprzez świat w jakim żyjemy (stres,zanieczyszczenie środowiska,znikoma ilość snu,mało ruchu,świeżego powietrza,chemia w pożywieniu – także w owocach i warzywach,fast foody itp. itd.). oczywiście zgadzam się z tym,że przetworzone produkty,wszystkie sztuczne świństwa typu cola,chipsy nie sprzyjają naszemu zdrowiu i sama ich nie kupuję,ale nawoływanie,że makaron czy dobra szynka to zabójstwo dla naszego organizmu to dla mnie przesada (a taki wydźwięk tu wyczuwam i chyba dlatego od razu jestem nastawiona na nie). staram się jeść zdrowo,gotować z produktów,których pochodzenie znam,zwracam uwagę na składy,ale nie dam sobie wmówić,że dobry pełnoziarnisty makaron mnie zabije lub przez zjedzenie kanapki z szynką położę się w trumnie kilka lat szybciej (bo to najgorsze,co mogę w siebie wrzucić). umiar,rozsądek i świadomość produktu,a nie ślepe podążanie za "modnym",wyczytanym w gazetach stylem odżywiania – taką wyznaję zasadę i wszystkim ją polecam 🙂

    • Przykro mi, że cię rozczarowałam, ale może nie będzie tak źle jak zakładasz 🙂 Nie zamierzam do niczego nawoływać, ani też tym bardziej nikogo do niczego namawiać. Ludzie mają swój rozum i swoją wolę, będą robić to co uważają za słuszne. Mam tylko jeden cel, zneutralizować PH mojego organizmu. Przypuszczam, że nasze babcie dlatego umierały ze starości, że nie miały z tym większego problemu. Jadły same zdrowe przetwory, tak jak piszesz mleko od krowy, szyneczke swojska, jajeczka od zdrowej kury, warzywa z grządki, owoce z sadu. Niestety, te wszystkie rzeczy ktore my teraz jemy, dalekie są od tych co jadły nasze babcie, i dlatego mamy wlasnie zakwaszony organizm ico powoduje, ze jestesmy poddatni na wiecej chorób. Do tego dochodzi stres, który zakwasza nam go jeszcze bardziej. Tak więc jak dla mnie wszystko sprowadza się do jednego. Więcej jedzenia zasadowego i tyle. I nie zamierzam tutaj fanatykować, bo za bardzo lubię pewne rzeczy żeby z nich zrezygnować. A jeśli, ktoś ma zamiar zdrowo się odżywiać, bo to jest modne, to może od razu przestać, bo to nie ma sensu.

    • ale słuchaj, organizm się nie zakwasi nawet od picia mleka 😉
      chyba, że to mleko będzie jedynym produktem.
      jak pisałam wyżej – mogę pić mleko litrami.
      ale oprócz tego mleka wsuwam choćby kiszone ogóry, kiszoną kapuchę i piję sok z marchwi 😉
      bo lubię.

      jeśli je się WSZYSTKO, nie ma się jałowej diety, to żadna neutralizacja pH nie jest potrzebna – no wiesz, żadna nadmiarowa.

      ja od jakiegoś roku obserwuję w mediach trend na straszenie ludzi zakwaszeniem i tak się trochę krzywię.
      organizm się samoreguluje, naprawdę.
      nie robi tego, gdy immunosfera szwankuje, gdy są choroby metaboliczne… ale zdrowy, młody człowiek to naprawdę perfekcyjnie działające ustrojstwo!

  • Och… Jestem troche, troszeczkę rozczarowana. Nie zrozum mnie źle ale lubię twojego bloga bo jest taki optymistyczny, świeży,wesoły,prowadzony z entuzjazmem i pasja. Pełno tu kolorów i uśmiechu.
    Rak wyłania sie z każdego rogu, włączasz poranna TV i słyszysz ze albo kolejna osoba umarła na raka albo, ze powstaje kolejna fundacja walcząca z rakiem. Na ulicach stoją ludzie którzy 'zbieraja' na walkę z rakiem…. W ostatni piątek, włączyłam TV po to aby dowiedzieć sie ze już niedługo 3 z 4 osob beda miałay raka 🙁
    To mnie dobija, strasznie dobija! Jestem hipochondrykiem, 'mam prawie' wszystkie objawy i choroby świata. Wiem, to żałosne, bo ludzie którzy naprawdę cierpią nie użalają sie nad sobą tak jak ja. Boje sie, ze mi sie cos stanie. Jedna nie chce sie tez zupełnie poddać tej paranoi. Ze nie mogę zjeść tego czy tamtego, ze w paście jest to a w antyperspirantów tamto. Ze mleko z supermarketu jest bleeee … No, na moim balkonie krowa sie nie zmiesci:/
    Zdaje sobie Marylko sprawę z tego, ze nie o to ci tutaj chodzi. Ze chcesz wprowadzic lepsze zdrowsze nawyki, dlaczego tylko przywołałaś tego okropnego raka i inne choroby:( dlaczego nie jeść zdrowo dla samego siebie dla lepszego samopoczucia …. Nie znoszę robić czegoś BO …. Robie cos dlatego aby czuć sie lepiej, aby mieć dobry humor …. Chyba mogę zjeść sobie bagietkę gdy mam na nia ochotę … A co z pasta do zębów? Mam sobie sama produkować? A co jesli nie mam czasu i ochoty? To znaczy, ze mam popaść w paranoje? Czy przestać myć zeby? A co z ludźmi ktorych nie stać na tzw organic food? A co z moim super antyperspirantem, który naprawdę pozwala mi przetrwać dzień bez okropnego pocenia sie? U ilu kobiet stwierdzono, ze to wlasnie to przybiło sie do ich raka piersi. A ile osobo umarło od używania pasty do zębów?
    Czy nie myślisz, ze to jakas tragiczna pranoja? Ze to media nas bombardują tymi informacjami tylko bo to aby ta informacje sprzedać? Aby wzbudzić lek?
    Dobija mnie taki świat 🙁

    • Kochana, to powiem ci tyle, że jestem tak samo jak ty hipochondrykiem, i raka miałam już chyba wszystkich możliwych części ciała 🙂 I tak samo jak ty bałam się tego, nie chciałam nawet słyszeć o tej chorobie. Ale ponieważ znalazłam małe światełko w tunelu, małą szansę na to, że może uda mi się jednak umrzeć na coś innego, to jakoś inaczej do tego zaczęłam podchodzić. Trzeba tylko dokonywać świadomych wyborów. A zdrowe życie to świadome wybory i odniosłam się do raka, bo to dzięki niemu zagłębiłam się w temat i to mi dało kopa do podjęcia jakichś tam decyzji. Nie każdy żyje zdrowo, bo ma taką filozofię, niektórymi trzeba mocniej potrząsnąć i ja się do tej grupy zaliczam. Nie mam zamiaru popadać w paranoję, ani w fanatyzm, chce zmienić swoje życie na lepsze. Lepiej się czuć. Dlatego też tak jak pisałam nie zamierzam z pewnych rzeczy rezygnować, bo za bardzo kocham dobre jedzenie. A to że media nas bombardują takimi informacjami, to akurat uważam za słuszne, bo nie robią tego żeby zarabiać na nas pieniądze, tylko żeby zwiększyć naszą świadomość. Nie mówie oczywiście o reklamach jakichś suplemtów diety.

    • Ano chyba, ze tak 🙂 jesli trzeba potrząsnąć to jak najbardziej. My juz jakis czas temu zrezygnowaliśmy z wielu sztucznie przerabianych produktów.Czesto kupujemy mieso od rzeźnika albo jeździmy po produkty do lokalnych farmerów 🙂 Owszem, niekiedy kusi aby wypić puszkę coca-coli albo zjeść paczkę chipsów, ale na szęście nie zdaża sie to często!
      Ba! nawet już moje ulubione wino nie podchodzi mi jak kiedyś, w sumie to od jakiegoś czasu nie mam ochoty na alkohol w ogole ….
      Martwi mie tylko to co napisłaś o mleku? Dasz jakieś rady czym to zastąpić?bo rano muszę mieć moją zupę mleczną albo płatki owsiane na mleku 🙁 a co moim ulubionym ziarnistym serkiem? i serami pleśniowymi które lubie zjeść od czas do czasu 🙁
      A ćwiczenia to u mnie akurat norma 🙂 Chodzę na fitness class 2 lub 3 razy w tygodniu a w niedziele biegam 🙂 Nie umiem żyć bez ruchu 😀
      No to czekam na jakieś fajne porady,przepisy,propozycje dań 🙂 Pozdrawiam:)

    • No widzisz, to znaczy, że ty jesteś już o sto kroków przedemną, bo ja jeszcze trzy tygodnie temu zajadałam się regularnie chipsami, popijając colą, do tego kurczaczek z supermarketu nadziewany antybiotykami 🙂 no ale jestem na dobrej drodze 🙂 co do mleka to mam już swoje zastępstwo jogurtu, którego często używałam na śniadanie. Postaram się wrzucić przepis jak najszybciej. Ale z sera pleśniowego nie mam zamiaru rezygnować, bo uwielbiam, wiec jeśli tylko jesz go od czasu do czasu, to nie powinien wyrządzić jakichś większych szkód.

  • Ja też nie odgadłam, ale i tak życzę powodzenia, myślę, z eto będzie ciekawy dział!
    Widzę (po niektórych komentarzach tylko, ale…), że wzbudziłaś trochę kontrowersji – a to zdrowym odżywianiem, a to macierzyństwem, czy też jego brakiem, ale wiesz co…?
    Czasem trochę kontrowersji nam się przydaje – przynajmniej wiem, że jesteś ciekawym człowiekiem, ciekawą kobietą :))
    Pozdrawiam p. Marylko! 🙂

  • Ja juz dawno doszlam do wniosku, po stracie pewnej bliskiej osoby, ze zdrowe odzywianie i styl zycia nie uchronia nas przed rakiem. To paskudztwo moze zaatakowac kazdego, i w kazdym wieku. Taka prawda. Ale zdrowy styl zycia i prowidlowe odzywianie oczywiscie jest wazne, chocby dla naszego samopoczucia:) Nie warto przeciez spedzic nasze krotkie zycie na obzeraniu sie fast-foodami czy walce z otyloscia.

  • Niestety coraz więcej ludzi choruje na raka , coraz więcej młodych 🙁 Nikt nie chce uwierzyć że główną przyczyną powstawania raka jest spożywanie produktów odzwierzęcych …. mięso zalega w jelitach i gnije, gdyż mamy zupełnie inny- dłuższy przewód pokarmowy niż drapieżniki , do tego mamy inną kwaśność żołądka , do tego obecnie dostępne na rynku mięso jest naszprycowane chemią , hormonami i antybiotykami… to wszystko odkłada się w nas … mleko zwierzęce zawiera kazeina która jest tam w takich ilościach że organizm człowieka nie jest w stanie tego przetrawić…głównie te produkty zakwaszają nam organizm! A organizm ludzi powinien mieć lekko zasadowy a nie zakwaszony stan…reasumując najzdrowszą dietą jest dieta wegańska a zaraz po tym wegetariańska co ukazują badania niezależnych instytucji światowych, a na co dzień co mamy? Głównie reklamy mleka, jogurtów i mięs bo przecież to ogromna kasa dla tych koncernów! I będą nam wmawiać że to dla nas jest zdrowe – my będziemy chorować a im biznes się kręci … niestety firmy farmaceutyczne mają ok 80% swych udziałów w produkcji przemysłowej mięsa i nabiału … więc będą podkręcać sprzedaż i zarabiają na każdym etapie tego koszmarnego biznesu…Ania Przybylska miała raka trzustki… czy wiecie że oprócz innych czynników na 5 miejscu jako przyczyna tek podłej choroby jest podane udział mięsa w diecie? Pewnie nie…prowadzić blog o zdrowiu i zdrowym odżywianiu to wielka odpowiedzialność…

    • Tego się właśnie bałam, gdy Maryla, zaprezentowąła swój 'nowy rozdział' na blogu – popadania w paranoję. Nie twierdzę,że informacje podane w linku są nieprawdziwe… niemniej jednak artykuły takie jak ten są często pisane aby wzbudzić sensację, ktoś gdzieś coś przeczytał (niedajboże jeszcze po angielsku) później napisał swoimi słowami i powstało z tego coś takiego. Tak jak napisałam, nie twierdzę, że nie ma w tym prawdy. Ale co z powietrzem którym oddychamy? Wiesz ile w nim toksyn? Idąc zakorkowaną ulicą nie potrzebujesz ubierać się w Zarze aby umrzeć na raka!!!
      Prawda jest taka, ze rak to nie jest juz choroba na którą umiera kilka osob na rok…. To choroba cywilizacyjna. Owszem można zmienic nawyki żywieniowe, można dbać o swoje zdrowie biegając, bedąc w ruchu, ale smutna prawda jest taka, ze jesli ma cie to dopaść to i tak cię dopadnie 🙁
      To podobnie jak z ludzmi, którzy całe życie są na diecie a nie chudną a tacy to to jedzą co popadnie mają idealną figurę … I można, zadać tu pytanie, gdzie sprawiedliwość?
      Ja myślę, że trzeba cieszyć się życiem! Starać się żyć tak aby w miarę możliwości, nie zaśmiecać organizmu.Bez sensu popadać w panikę i starch, bo stresu każdy z nas ma wystarczająco w życiu. Denerwuja mnie takie artykuły jak ten! Czy są na to dowody, czy ktoś to pod względem chemicznym przebadał,sprawdził? Na jakiej podstwaie został napisany ten artykuł? Aaaaaaaa! ktoś umarł bo nosił Zarę? To mi się troche kojarzy z tymi rewelacjami o jajach i maśle …ech…

    • Nette Ra mało wiesz a dużo klapiesz, choroba cywilizacyjna? To znaczy że tak ma być??? guzik prawda! To że jest to choroba cywilizacyjna to właśnie znaczy ze ta cywilizacja zmierza donikąd, dzięki takiej postawie jak twoja…jedz te jaja ze sklepu i masło na zdrowie, hormony w nich zawarte i antybiotyki na pewno wyjdą ci na zdrowie….na zdrowie cywilizacji 21 wieku…

  • Bardzo fajny pomysł, chętnie będę czytać i może zachęcisz do wprowadzania zmian. Tylko uważaj trochę z radykalizmem 😉 Czytam też o jedzeniu, o stylu życia itp. itd. I widzę, że niektórzy popadają ze skrajności w skrajność a linia między nimi jest bardzo ciężka. Zauważ, że kiedyś cukier był be teraz wcale niekoniecznie. To samo było z glutenem. Weszła "moda" na diety bezglutenowe nie tylko dla bezglutenowców. Najpierw szał ciał, i schudnąć można, i zdrowo się odżywiać i w ogóle cud miód. Tylko lekarze coraz bardziej przerażeni. I już się mówi że dieta bezglutenowa owszem ale nie dla każdego, i na zawsze raczej tylko dla osób nietolerujących glutenu a nie dla wszystkich. Moja mama przeszła na dietę bezglutenową żeby schudnąć – udało się, ale już chyba ze trzech lekarzy jej powiedziało żeby przy niej nie zostawała. Tak więc trzeba uważać, żeby coś co dzisiaj wydaje się rewolucją w żywieniu nie okazało się niedługo błędem. Każde odstawienie czegoś w normalnym jedzeniu musi być zastąpione czymś innym.
    Co do "grzybka" to znam temat niestety. I już ograniczenie słodkiego dość sporo mi pomogło, ale niektóre dolegliwości wracają więc chętnie poczytam jak się go pozbyć raz a porządnie.
    Trzymam kciuki 🙂

  • Hahah byłam przekonana, że o kołyskach będzie ;)))

    Ale nowa ideę popieram, zdecydowanie. Nie jestem w stanie ograniczyć chemii w kosmetykach, antyperspirant musi być przede wszystkim skuteczny, dopiero potem patrzę na skład. znacznie bardziej wymagająca jestem w temacie kremów, pielęgnacji itp., tutaj staram się kierować składem. Z jedzeniem mam sporo szczęścia, bo najbardziej smakują mi owoce i warzywa, zdrowa nieprzetworzona żywność, ale myślę, że to tylko część tematu – żyjemy w zanieczyszczonym powietrzu, w brudnym świecie (mam tu na myśli również oszukańcze praktyki producentów) i dlatego nie liczę na to, że moje starania mnie przed ewentualną chorobą ochronią.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

do góry

ZDJĘCIA NA BLOGU SĄ MOJEGO AUTORSTWA I ZGODNIE Z PRAWEM AUTORSKIM , BEZ MOJEJ ZGODY NIE MOGĄ BYĆ NIGDZIE WYKORZYSTANE! JEŚLI CHCESZ UŻYĆ MOICH ZDJĘĆ SKONTAKTUJ SIĘ ZE MNĄ : addictedtopassion@gmail.com