Salon – Sofa

No dobra kochani, czwarta i zarazem ostatnia odsłona salonu. Dziś kącik nasz ulubiony, czyli wypoczynkowy 🙂 To tutaj spędzamy całe wieczory 🙂 czy to we dwoje czy z przyjaciółmi zawsze jest miło 🙂 Pani sofa była dla nas nie lada wyzwaniem. Bo znalezienie takiej co by nie tylko ładna, ale i wygodna była graniczyło niemal z cudem. Szukałam tej sofy chyba z rok i tutaj absolutnie nie przesadzam. Marcel się poddał po kilku wizytach w ogromnych molochach meblowych, ja byłam dzielna i stwierdziłam, że dopóki nie znajdę tej idealnej nie poddam się. Często jest tak, że czegoś szukamy, ale jak się nam nie udaje znaleźć to kupujemy coś co jest najbliższe naszemu ideałowi, ale niestety nie idealne. Ja takich rozwiązań nie uznaje, no a na pewno nie w przypadku sofy, bo na niej spędzamy kilka godzin dziennie i mam na niej odpoczywać całym ciałem, a nie tylko czterema literami. Dlaczego przywiązuję do tego aż taką uwagę? Bo sofa, którą mieliśmy wcześniej, była może i ładna, ale przez to, że była niska, po godzinie siedzenia na niej bolała mnie cała szyja. Nie było jej po prostu gdzie oprzeć. Drugi minus, była za miękka, a trzeci za głęboka. Goście którzy przychodzili i siedzieli na niej jak na szpilkach, nikt nie mógł się wygodnie oprzeć i odprężyć. Nawet całe sterty poduszek nie pomagały.

Sofa której szukaliśmy musiała zatem spełnić kilka warunków. Nie za miękka, normalna szerokość siedzenia czyli nie głęboka, koniecznie z regulowanymi zagłówkami, szeroka część do leżenia, tak żebyśmy się na niej oboje zmieścili no i żeby jeszcze do tego jakoś w miarę się prezentowała. Czyli już na samym początku odpadło ok 90% sof :). Po długich poszukiwaniach udało się! Sofa przyjechała do nas z Austrii, gdzie została zrobiona na zamówienie, czekaliśmy ponad 3 miesiące, ale zdecydowanie było warto! Niestety Musterring nie ma swojego dealera w PL, przynajmniej mi nie udało się znaleźć, ale może jak dobrze poszperacie w internecie to znajdziecie jakiegoś przedstawiciela.

A teraz kilka słów o pewnej drewnianej dekoracji, która już od dawna was intryguje 🙂 To coś za sofą, nazwijmy ją “drewnianym panelem” stworzyłam sama 🙂 Długo szukałam jakichś fajnych inspiracji na ścianę za sofą, ale wszystkie wydawały mi się takie banalne i oczywiste. Obrazy, galerie czy modne teraz półeczki. A ja chciałam coś innego, tylko no właśnie nie wiedziałam dokładnie co. I tak pewnego dnia trafiłam na cudowne mieszkanko u Enjoy Your Home i nagle doznałam olśnienia! To było dokładnie to czego szukałam! Dostałam takiego kopa, jeszcze w tym samym dniu pojechałam do marketu budowlanego po deski, farb użyłam zwykłych do ścian, kresliłam, malowałam, obklejałam, oj proste to to nie było. Ale dwa dni później moje dzieło było gotowe. Chodziłam tylko później przez kilka dni lekko zgarbiona, tak mnie kręgosłup bolał 🙂 ale za to, za każdym razem jak spoglądałam na moje dzieło to buzia uśmiechała się od ucha do ucha i mało nie podskakiwałam z radości 🙂 Dziekuję Enjoy Your Home, za kolejną wspaniałą inspirację 🙂

Stoliki – to był jeden z łatwiejszych zakupów, choć przekonanie do nich Marcela, trochę mi zajęło. Jego główka nie mogła pojąc po co nam dwa stoliki. Przecież zawsze mieliśmy jeden i fajnie było 🙂 Po prostu nie umiał sobie tego wyobrazić. Dopiero jak zabrałam go do sklepu i zobaczył, że prawie na każdej ekspozycji są dwa stoliki, ba nawet trzy, to dopiero był w stanie sobie to u nas wyobrazić. I tak naprawdę, to ten żółty stolik zadecydował o tym, że pojawił się ten kolor w naszym salonie. Na początku był w planach, potem jego miejsce na jakiś czas zajął różowy, no i dzięki temu stolikowi padała decyzja o ożywieniu nieco salonu. Wtedy dopiero zamówiliśmy krzesła i doszła cała reszta żółtych dodatków. Identyczne stoliki znajdziecie tutaj.

Z dywanem sprawa była nieco bardziej skomplikowana. Już bardzo dawno temu wiedziałam że chcę patchwork…jednak problem był ze znalezieniem odpowiedniego koloru. Albo były za ciemne, albo za jasne, albo za turkusowe, a ja cały czas miałam przed oczami coś czego nigdzie nie było. Znalazłam jeden, idealny, ale w Hameryce, no i Marcel nie wyraził zgody na niego 🙂 stwierdził, że za duże ryzyko, a co jak nie przyjdzie, albo będzie inny niż na zdjęciach, albo jak doładują nam cło przewyższające wartość dywanu. No tak, ten ostatni argument powstrzymał mnie od jego zakupy, bo faktycznie raz musieliśmy takie cło zapłacić, że nie było nam do śmiechu. No to szukałam dalej, znalazłam w Anglii 🙂 Bliżej, ale Marcel był nieugięty. Ehhhh ci faceci 🙂 Koniec końców znalazłam go w Holandii, zamówiłam przez stronę internetową, paczka przyszła ze Szwecji, a dywan został uszyty w Turcji 🙂 Piękny ręcznie robiony turecki patchwork, doskonałej jakości. Mój zakupiony tutaj, ale ostatnio niemal identyczny widziałam tutaj. Przeglądajcie kampanie, bo często wracają.

Krzesło zrobione z żyłki stoi tutaj tymczasowo. To bardzo spontaniczny zakup, który był na fajnej przecenie i wpadł mi w oko. Przy czym kupiłam go z przeznaczeniem do ogrodu. Tam też w ostateczności wyląduje jak tylko uda nam się zakupić fotel który pokazywałam wam jakiś czas temu na FB. Jest idealny, problem jest tylko z wysyłką do NL. Dlatego czekam, aż pojawi się na Westwingu w NL. Identyczny znajdziecie tutaj.

Ściana z TV chyba najmniej twórcza. Myślałam, żeby porobić na niej jakieś półeczki albo coś, ale później doszłam do wniosku, że w całym salonie dość sporo się dzieje, więc tutaj już nic nie trzeba. W tle jeszcze jedna lampa, tym razem tylko abażurek jest mojej roboty.

I jeszcze kilka fotek ogółu z różnych perspektyw. Tak, żebyście mieli obraz całości jak to wszystko wygląda 🙂

A na koniec mam dla was niespodziankę. Razem z firmą Westwing przygotowaliśmy dla was konkurs, gdzie do wygrania jest piękny kosz wiklinowy w sam raz na piknik z rodziną lub przyjaciółmi. Tutaj znajdziecie szczegóły. Zapraszam do wzięcia udziału 🙂

Salon, styl skandynawski

Komentarze (70)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

do góry

ZDJĘCIA NA BLOGU SĄ MOJEGO AUTORSTWA I ZGODNIE Z PRAWEM AUTORSKIM , BEZ MOJEJ ZGODY NIE MOGĄ BYĆ NIGDZIE WYKORZYSTANE! JEŚLI CHCESZ UŻYĆ MOICH ZDJĘĆ SKONTAKTUJ SIĘ ZE MNĄ : addictedtopassion@gmail.com