Projekt mały ogródek

Od kilku lat Marcel smęcił mi, że chce sobie kupić jajko. Takie wiecie, duże zielone, żeby móc w nim grillować, wędzić, piec, dusić itd. Za każdym razem odwodziłam go skutecznie od tego pomysłu, wymieniając gdzie moglibyśmy sobie za te kasę pojechać. Aż pewnego wieczoru, podczas kolejnych jego zapewnień jak bardzo nam ten wynalazek do życia jest potrzebny, wyliczaniu po kolei wszystkich korzyści łącznie z tym, że już prawie w ogóle nie będę musiała gotować, rzuciłam niechcąco: (bo i tak wiedziałam, że to nie przejdzie) “Kupimy go kiedyś kochanie jak będziemy mieć ładny ogród”. Jeszcze nie dokończyłam zdania, kiedy pozwolenie na remont ogródka dostałam niemal na piśmie 🙂 Dobrze, że już był wieczór, bo przypuszczam, że jeszcze w tym samym dniu, jajko stałoby już w ogródku 🙂  Nie było odwrotu, trzeba było kuć żelazo póki gorące, bo jeszcze by się mężu rozmyślił i umowę niechcący wyrzucił do kosza 🙂 Poszedł z kolegą do kina, a ja w tym czasie przed komputer i w ciągu 3h projekt ogródka był gotowy 🙂 Jakież było jego zdziwienie, kiedy po powrocie z kina, już dobrze po północy wyskoczyłam z łóżka z informacją, że musi koniecznie zobaczyć projekt naszego nowego ogródka 🙂 I tak to się wszystko zaczęło 🙂

maly-ogrodek-13

maly-ogrodek-22

maly-ogrodek-29

Po uzgodnieniu tego, co na pewno chcemy, a czego nie, trzeba było znaleźć kogoś kto nam pomoże ten plan zrealizować, bo może i byśmy sobie sami poradzili, ale takie sprawy wolimy powierzyć fachowcom. Pan zrobił nam wycenę, pomógł załatwić materiały z upustem i zaczęliśmy metamorfozę naszego ogródka 🙂 Ponieważ jak widzicie projekt ten pojawił się dość spontanicznie i niespodziewanie, dlatego też wszystkie prace odbywały się w środku lata, a nie jak to zwykle bywa na wiosnę. Przy okazji jednak, odkryliśmy że remont ogrodu o tej porze ma sporo plusów. Przede wszystkim duże upusty niemal na wszystkich materiałach/meblach ogrodowych które potrzebowaliśmy. U nas praktycznie wszystkie sklepy z wyposażeniem do ogrodów już w drugiej połowie lipca zaczynają zniżanie cen, a w sierpniu to już wszystko niemal za pół ceny.

maly-ogrodek-21

maly-ogrodek-17

Najpierw trochę o płytkach jakie wybraliśmy. Ponieważ nie chcieliśmy w ogrodzie trawy, bo zdecydowanie nie chce u nas rosnąć. Dwa razy wymienialiśmy i dwa razy przekształcała się ona w mech i chwasty, wiedzieliśmy że będzie trzeba na całej powierzchni coś położyć. Beton odpadał, bo się przebarwia, zielenieje i zawsze w fugach wyrastają chwasty, a ja nie mam czasu na ich wydłubywanie. Zdecydowaliśmy się zatem na płytki ceramiczne, które wyglądają jak beton, z tą różnicą, że są dużo bardziej praktyczne ale też niestety droższe. Za radą naszego specjalisty od brukowania, kupiliśmy płytki ceramiczne klejone na kostce betonowej, dzięki czemu nie trzeba było wylewać betonu w ogródku, tylko kładzie się je normalnie na piasku, jak brukową kostkę. Zamiast piasku wysypanego na łączeniach mamy piasek z tworzywa sztucznego, który po zalaniu wodą tworzy elastyczną, pracującą masę, wyglądająca dalej jak piasek, ale nieprzepuszczającą żadnych chwastów. Czyli jak dla mnie bomba!

maly-ogrodek-19

maly-ogrodek-20

maly-ogrodek-29-4

Żeby jednak ogródek nie był jednym wielkim betonowym placem, zrobiliśmy werandę z desek kompozytowych. Tutaj znowu przewaga kompozytu nad drewnem. Nie przebarwia się, nie robi się śliski po deszczu, od drewna trudno go odróżnić, kosztuje tyle samo co twarda deska, no i jest rewelacyjny w utrzymaniu, wystarczy przetrzeć mopem i jest jak nowy. Jedyne co to podczas upałów dość mocno się nagrzewa. I tym oto sposobem baza była gotowa. Jak widać weranda, nie jest jeszcze skończona, będzie jeszcze drewniana konstrukcja wraz z pergolą, ale chyba już w tym roku nie ma sensu jej robić, bo za chwilkę zima, szkoda tego drewna.

maly-ogrodek-14

maly-ogrodek-10

maly-ogrodek-29-3

Płot zawsze marzył mi się prosty, drewniany i przede wszystkim całkowicie zakrywający to co jest po drugiej stronie. Tutaj decyzja była bardzo prosta. Zamówiliśmy drewno i w jeden dzień razem zmontowaliśmy takie oto coś. Długo się zastanawialiśmy czy zostawić kolor drewna, czy go lekko przybielić, a może całkiem pomalować na biało i w efekcie końcowym wyszedł taki właśnie white wash pomalowany bejcą z olejem. Jeszcze pozostało zrobienie czegoś na kwiatki. Wymyśliłam sobie murki betonowe, które okazały się trudniejsze do zrobienia niż się nam na początku wydawało. Przez trzy dni jeździłam od sklepu do sklepu z materiałami budowlanymi i nikt mi nie umiał doradzić z czego mam sobie je zbudować. W ogóle, tutaj takich murków się raczej nie robi, a sklepy mają dużo bardziej ograniczony wybór w materiałach/pustakach. No ale udało się, choć ich wymurowanie kosztowało 3 razy więcej niż myślałam to cieszę się, że się na nie zdecydowaliśmy. Jak wiecie na  początku miałam je malować na biało, ale póki co zostały betonowe tak jak sugerowała większość z was. Być może jak mnie kiedyś coś najdzie to zmienią kolor, ale póki co zostają takie 🙂

maly-ogrodek-29-2

maly-ogrodek-18

maly-ogrodek-23

Kwiaty. W tej kwestii nie jestem niestety znawcą, dlatego zdałam się na poradę mojej siostry, która jest zdecydowanie ekspertką w tej dziedzinie. Podczas jej wizyty w NL, razem udałyśmy się do sklepu i tam (po zaledwie 2 godzinach 🙂 bo wybór spory, i nie mogłyśmy się zdecydować), udało nam się znaleźć idealną kombinację. Nie tylko kolorystyczną, bo założenie było, minimum koloru, ale także zgodną z wymaganiami co do ziemi i nasłonecznienia. Postawiłyśmy na hortensje z wrzosem, drzewka oliwne z lawendą i niewielki dodatek trawy. Jak widzicie niestety lawenda już troszkę przekwitnięta, a hortensje podsuszone, dzięki naszej sąsiadce, której powierzyłam opiekę nad nimi podczas naszego wyjazdu na Santorini i chyba sobie całkiem o nich zapomniała :). Ale myślę, że w przyszłym roku, będą znowu cieszyć nasze oczy 🙂

maly-ogrodek-11

maly-ogrodek-16

I to w zasadzie tyle. Niby nic skomplikowanego, ale trochę czasu nam z tym wszystkim zeszło. Szczególnie z szukaniem odpowiedniego stołu. Najpierw zamówiłam jeden przez internet, ale jak przywieźli i zaczęliśmy go skręcać, okazało się, że jest kiepskiej jakości i oddaliśmy go. Potem zrobiliśmy sobie rundkę po sklepach i okazało się, że pod koniec wyprzedaży można kupić porządny stół z 30-40% rabatem. Przy okazji znalazłam gdzieś kąciku trzy samotnie stojące krzesła. Od razu wiedziałam, że będą idealne, tylko trzeba było z drugiej strony dokupić ławkę, ale z tym nie bylo problemu, nawet udało się w niemal identycznym kolorze. No i zostały już dodatki, kwiaty, lampki, doniczki, stolik z palet własnoręcznie przeze mnie robiony, dywanik, lampiony, pufki, poduszki (wszystko zakupione na wyprzedażach -50%). Nie ukrywam, że dodatki grają tutaj najważniejsze skrzypce. Bez nich nie byłoby tak przytulnie 🙂

maly-ogrodek-20

maly-ogrodek-15

maly-ogrodek-12

A taki klimacik mamy wieczorem i to właśnie wtedy uwielbiam tutaj najbardziej przesiadywać. Lampka winka, winogronka i serek pleśniowy! Najlepiej, żeby lato się nie kończyło i zostało tak już do wiosny 🙂

maly-ogrodek-5

maly-ogrodek-4

maly-ogrodek-3

maly-ogrodek-2

maly-ogrodek-1

Wiem, że ogród jest trochę inny, niż te do których jesteście przyzwyczajeni, ale mając do dyspozycji 45m kwadratowych dużego pola do popisu nie ma. Założenie było takie, aby  był on przyjemny i niewymagający w utrzymaniu 🙂 Myślę, że ten cel udało się osiągnąć, a jak wam się podoba?

Komentarze (40)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

do góry

ZDJĘCIA NA BLOGU SĄ MOJEGO AUTORSTWA I ZGODNIE Z PRAWEM AUTORSKIM , BEZ MOJEJ ZGODY NIE MOGĄ BYĆ NIGDZIE WYKORZYSTANE! JEŚLI CHCESZ UŻYĆ MOICH ZDJĘĆ SKONTAKTUJ SIĘ ZE MNĄ : addictedtopassion@gmail.com